Nie wydawaj pieniędzy na zbędne metry

Żeby zacząć zarabiać na nieruchomościach, wcale nie trzeba mieć grubego portfela. Wystarczy już 10 tys. zł.

Aktualizacja: 06.02.2017 17:02 Publikacja: 17.10.2015 15:38

Na początek lepiej kupić trzy małe mieszkania po 100 tys. zł niż jedno większe za 300 tys. zł.

Na początek lepiej kupić trzy małe mieszkania po 100 tys. zł niż jedno większe za 300 tys. zł.

Foto: Archiwum

– Większość początkujących inwestorów, zwłaszcza z Warszawy, ma tymczasem błędne przekonanie, że minimalna kwota potrzebna na inwestycję to 200–300 tys. zł – mówi Artur Kaźmierczak, prezes zarządu Mzuri Investments. – Na mieszkaniach na wynajem można zaś zacząć zarabiać, mając już 10 tys. zł. Nasza firma na przykład uruchomiła kilka inicjatyw grupowego inwestowania w nieruchomości w formule crowdfundingu udziałowego. By zostać udziałowcem Mzuri CFI 2 lub Mzuri CFI Alfa, wystarczy 10 tys. zł. To kapitał dostępny dla wielu studentów, pielęgniarek czy nauczycieli – podkreśla. Kaźmierczak tłumaczy, że inwestując grupowo, w zależności od wybranego przez inwestora modelu (rentierski, gdzie inwestor co roku otrzymuje udział w zysku, lub np. emerytalny, gdzie pieniądze są przez kilka lat reinwestowane), można liczyć na zwrot od 6 do 10 proc. rocznie.

Wynajem albo sprzedaż

Nie trzeba więc koniecznie kupować mieszkania, by inwestować na rynku nieruchomości. – A trzeba pamiętać, że choćby w stolicy trudno o mały lokal za mniej niż 200 tys. zł. Nie jest to jednak niemożliwe – zastrzega prezes Mzuri Investments. Znacznie taniej jest w Łodzi i Katowicach. – Najtańszy lokal, jaki znaleźliśmy dla naszego klienta, kosztował 28 tys. zł. W zeszłym miesiącu kupiliśmy mieszkania po niewiele ponad 30 tys. każde. Do tych kwot trzeba oczywiście doliczyć koszty remontu, ale w sumie daje to 60–70 tys. zł – zwraca uwagę Kaźmierczak.

O tym, że inwestowanie w nieruchomości to wciąż atrakcyjna forma lokowania i pomnażania kapitału, mówi Renata Cimaszewska, członek zarządu spółki m2 Group. – Biorąc pod uwagę stosunkowo dużą stabilność rynku, początkujący inwestorzy powinni rozważać głównie inwestycje w mieszkania – podpowiada. – Kapitał, jaki trzeba mieć na start, zależy od preferowanej formy obrotu nieruchomością – czy będzie to wynajem, czy kupno-sprzedaż.

Z analiz agencji m2 Group wynika, że na mieszkanie na wynajem wystarczy w Warszawie ok. 180 tys. zł. – Za tyle można kupić i wyremontować 25-metrową kawalerkę w dobrze zlokalizowanym budynku z wielkiej płyty – zapewnia Renata Cimaszewska. – Odnowione i nowocześnie urządzone mieszkanie można wynająć nawet za 1,5 tys. zł miesięcznie. Przy takim założeniu inwestycja powinna się zwrócić w 10–12 lat – szacuje.

Zwraca też uwagę, że na rynku najmu technologia, w jakiej powstał budynek, ma mniejszy wpływ na wysokość czynszu niż lokalizacja. – Dlatego inwestor powinien szukać tańszych nieruchomości, ale w bardziej atrakcyjnej okolicy, tym samym maksymalizując zyski – radzi Cimaszewska. – Jeżeli inwestorowi zależy na stosunkowo szybkim pomnożeniu kapitału, powinien rozważyć kupno mieszkania z przeznaczeniem na sprzedaż. Taka inwestycja wymaga jednak znacznie większego budżetu, bo już ok. 320 tys. zł, oraz większych nakładów pracy – zastrzega.

Zdaniem Cimaszewskiej, aby zmieścić się w wyznaczonym budżecie, inwestor powinien założyć, że na zakup nieruchomości przeznaczy ok. 250 tys. zł, a pozostałą część pochłonie remont, wykończenie, podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) oraz taksa notarialna. – Mając taką kwotę, można kupić mieszkanie o powierzchni ok. 40 mkw. w budynku z cegły na Starym Mokotowie, Ochocie czy Żoliborzu – podaje. – W sprzyjających warunkach urządzone w nowoczesny sposób mieszkanie można sprzedać w pół roku z zyskiem rzędu 10 proc. Lokale o takim potencjalne należą jednak do rzadkości. Wymagają też bardzo dużego nakładu pracy. Remont generalny wiąże się bowiem m.in. z wymianą instalacji elektrycznej oraz hydraulicznej, wymianą podłóg, okien, wyburzaniem ścian – wyjaśnia przedstawicielka m2 Group.

Na co pożyczy bank

Marcin Uryga, analityk Emmerson Realty, ocenia zaś, że myśl o inwestowaniu w nieruchomości lepiej porzucić, kiedy nie jesteśmy gotowi, by dogłębnie poznać rynek, a jednocześnie nie zamierzamy korzystać z płatnych usług profesjonalistów. – Większość osób inwestowanie na rynku nieruchomości zaczyna od mieszkań w rozwijających się stolicach regionów – wskazuje Uryga. – Często jest to tymczasowa inwestycja, która ma się ostatecznie zakończyć przekazaniem mieszkania dorosłym dzieciom. Bywa, że jest planowana jako dodatkowe źródło przychodów na emeryturze – zwraca uwagę analityk.

A Renata Cimaszewska dopowiada, że bez względu na formę inwestycji przed zakupem nieruchomości należy zweryfikować jej stan prawny, w tym prawo własności gruntu. – Ma to kluczowe znaczenie w przypadku mieszkań przeznaczonych na sprzedaż. Zakup lokali w budynkach położonych na nieuregulowanych gruntach nie jest kredytowany przez banki, co znacznie ogranicza liczbę potencjalnych nabywców, a tym samym zwiększa ryzyko inwestycji – przestrzega. Przymierzając się do lokowania kapitału w nieruchomości, warto też pamiętać, aby nie wydawać pieniędzy na zbędny metraż. – Stopa zwrotu z wynajmu lub sprzedaży lokali o powierzchni 40 i 55 mkw. jest zbliżona, a nakłady na zakup i wykończenie dodatkowych 15 mkw. mogą znacznie zwiększyć wymagany do rozpoczęcia inwestycji budżet – mówi Renata Cimaszewska.

Przed błędami przestrzega początkujących inwestorów Artur Kaźmierczak. – Z reguły są bardzo kosztowne. Jeśli się inwestuje samemu, koniecznie trzeba poznać rynek, jego mechanizmy i potencjalne pułapki. Lepiej, by dziesięć świetnych okazji przeszło początkującemu inwestorowi koło nosa, niżby popełnił jeden błąd – zapewnia. Trzeba też pamiętać, jak mówi prezes Mzuri, o koncentracji ryzyka i płynności inwestycji. – Na początek lepiej kupić trzy małe mieszkania po 100 tys. zł niż jedno większe za 300 tys. zł – przekonuje Kaźmierczak. – Początkujący inwestor więcej nauczy się na przykładzie trzech lokali niż jednego, a poza tym będzie podejmować mniejsze ryzyko koncentracji. Jeśli popełni jeden błąd inwestycyjny, gdy będzie posiadaczem większego mieszkania, 100 proc. jego portfela będzie słabej jakości, gdy zaś nabędzie trzy mniejsze – „tylko" 33 proc. – tłumaczy. Poza tym łatwiej będzie sprzedać kawalerkę za 100 tys. zł niż mieszkanie za 300 tys. zł.

Rynkowe nisze

Z raportów przygotowanych przez Macieja Górkę, analityka portalu Domiporta.pl, wynika, że średnia rentowność najmu mieszkań w największych miastach to ok. 4,5 proc. – Nie oznacza to, że nie można zarobić więcej – zastrzega. Dodaje, że dziś wśród małych i średnich inwestorów popularne są inwestycje w mieszkania, lokale użytkowe, powierzchnie biurowe, pokoje hotelowe w systemie condo i grunty rolne. – Cena za hektar tych ostatnich w obrocie prywatnym wzrosła od 2007 do 2011 roku o ponad 60 proc., by potem wejść w trend spadkowy – zwraca uwagę Maciej Górka. – Ten przypadek pokazuje, jak ważna jest umiejętność dostrzegania rynkowej niszy – podkreśla.

Pośrednik Paweł Zeliaś, szef firmy Salondomow.pl, komentuje, że chcąc inwestować na rynku nieruchomości, trzeba mieć albo dobry nos, albo pewne informacje. – Warto wiedzieć, co w danym rejonie przewidują plany zagospodarowania, jakie są kierunki rozwoju infrastruktury – podpowiada. Inwestycje w nieruchomości odradza ludziom niecierpliwym, nastawionym na duże i szybkie zyski. – Także inwestujący wszystkie swoje oszczędności mogą się poczuć rozczarowani tą formą inwestycji – przestrzega. – Trzeba zakładać różne scenariusze, także takie, że mieszkanie może stać puste podczas wakacji, że ktoś nie zapłaci, że nie sprzedamy nieruchomości tak szybko i za tyle, ile chcemy. Inwestycje w nieruchomość należy rozpatrywać w perspektywie nawet dziesięcioleci – podkreśla. Zdaniem Zeliasia truizmem może się wydawać twierdzenie, że trzeba stawiać na nieruchomości gwarantujące bezpieczny, pewny zysk. – Wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste. Jeżeli na przykład mamy możliwość  zakupu dużej działki rolnej w pobliżu miasta, które się rozwija w tamtym kierunku, możemy taki grunt podzielić, odrolnić, uzbroić, a po kilku latach liczyć zyski w setkach, a czasami i w tysiącach procent – wyjaśnia. – Taka działalność dla urzędu skarbowego zawsze będzie nosić znamiona działalności gospodarczej, a tym samym musimy pamiętać o VAT i podatku, mimo że od zakupu do sprzedaży upłynie pięć lat. W przypadku i działek, i mieszkań na inwestorów czeka mnóstwo pułapek wynikających z przepisów oraz samej ich interpretacji.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie