– Większość początkujących inwestorów, zwłaszcza z Warszawy, ma tymczasem błędne przekonanie, że minimalna kwota potrzebna na inwestycję to 200–300 tys. zł – mówi Artur Kaźmierczak, prezes zarządu Mzuri Investments. – Na mieszkaniach na wynajem można zaś zacząć zarabiać, mając już 10 tys. zł. Nasza firma na przykład uruchomiła kilka inicjatyw grupowego inwestowania w nieruchomości w formule crowdfundingu udziałowego. By zostać udziałowcem Mzuri CFI 2 lub Mzuri CFI Alfa, wystarczy 10 tys. zł. To kapitał dostępny dla wielu studentów, pielęgniarek czy nauczycieli – podkreśla. Kaźmierczak tłumaczy, że inwestując grupowo, w zależności od wybranego przez inwestora modelu (rentierski, gdzie inwestor co roku otrzymuje udział w zysku, lub np. emerytalny, gdzie pieniądze są przez kilka lat reinwestowane), można liczyć na zwrot od 6 do 10 proc. rocznie.
Wynajem albo sprzedaż
Nie trzeba więc koniecznie kupować mieszkania, by inwestować na rynku nieruchomości. – A trzeba pamiętać, że choćby w stolicy trudno o mały lokal za mniej niż 200 tys. zł. Nie jest to jednak niemożliwe – zastrzega prezes Mzuri Investments. Znacznie taniej jest w Łodzi i Katowicach. – Najtańszy lokal, jaki znaleźliśmy dla naszego klienta, kosztował 28 tys. zł. W zeszłym miesiącu kupiliśmy mieszkania po niewiele ponad 30 tys. każde. Do tych kwot trzeba oczywiście doliczyć koszty remontu, ale w sumie daje to 60–70 tys. zł – zwraca uwagę Kaźmierczak.
O tym, że inwestowanie w nieruchomości to wciąż atrakcyjna forma lokowania i pomnażania kapitału, mówi Renata Cimaszewska, członek zarządu spółki m2 Group. – Biorąc pod uwagę stosunkowo dużą stabilność rynku, początkujący inwestorzy powinni rozważać głównie inwestycje w mieszkania – podpowiada. – Kapitał, jaki trzeba mieć na start, zależy od preferowanej formy obrotu nieruchomością – czy będzie to wynajem, czy kupno-sprzedaż.
Z analiz agencji m2 Group wynika, że na mieszkanie na wynajem wystarczy w Warszawie ok. 180 tys. zł. – Za tyle można kupić i wyremontować 25-metrową kawalerkę w dobrze zlokalizowanym budynku z wielkiej płyty – zapewnia Renata Cimaszewska. – Odnowione i nowocześnie urządzone mieszkanie można wynająć nawet za 1,5 tys. zł miesięcznie. Przy takim założeniu inwestycja powinna się zwrócić w 10–12 lat – szacuje.
Zwraca też uwagę, że na rynku najmu technologia, w jakiej powstał budynek, ma mniejszy wpływ na wysokość czynszu niż lokalizacja. – Dlatego inwestor powinien szukać tańszych nieruchomości, ale w bardziej atrakcyjnej okolicy, tym samym maksymalizując zyski – radzi Cimaszewska. – Jeżeli inwestorowi zależy na stosunkowo szybkim pomnożeniu kapitału, powinien rozważyć kupno mieszkania z przeznaczeniem na sprzedaż. Taka inwestycja wymaga jednak znacznie większego budżetu, bo już ok. 320 tys. zł, oraz większych nakładów pracy – zastrzega.