Pośrednicy nie mają i nie będą mieli łatwego życia

W 2015 r. na głównym parkiecie warszawskiej giełdy pojawiło się 30 firm. Wartość przeprowadzonych przez nie ofert wyniosła prawie 2 mld zł. Pracowało przy nich 20 firm inwestycyjnych.

Publikacja: 20.01.2016 11:00

Mateusz Kacprzak

Mateusz Kacprzak

Foto: Archiwum

Czasy, w których brokerzy zarabiali krocie na wprowadzeniu spółek na warszawski parkiet, są już tylko wspomnieniem. Dziś, aby zarobić na pośrednictwie, trzeba się naprawdę mocno natrudzić. Problemem nie jest nawet to, że brakuje firm, które chciałyby uzyskać status spółki publicznej. Główny kłopot to wielkość przeprowadzanych ofert. GPW stała się rynkiem małych i średnich ofert. Niektórzy twierdzą, że zawsze takim była, a statystki przez wiele lat zaburzał Skarb Państwa, który sprzedawał przez giełdę pakiety akcji wielkich firm. Od grudnia 2013 r., czyli od czasu IPO Energi, MSP jednak przestał rozdawać karty na rynku. Stąd też brokerzy również mają pod górkę.

Konkurencja daje o sobie znać

W ubiegłym roku na głównym parkiecie warszawskiej giełdy pojawiło się 30 firm (łącznie z przenosinami z NewConnect). Oznacza to, że pobity został wynik z 2014 r., kiedy to na rynku zadebiutowało 28 spółek. 20 firm zdecydowało się na przeprowadzenie oferty wobec 17 rok wcześniej. Lepiej prezentuje się także statystyka dotycząca łącznej wartości przeprowadzonych ofert. W 2015 było to prawie 2 mld zł, podczas gdy rok wcześniej wartość ta wyniosła 1,3 mld zł. Teoretycznie powinien być to powód do zadowolenia. Wśród brokerów trudno jednak o hurraoptymizm. Powtarzają, że wciąż mowa jest o stosunkowo niskich wartościach, a i konkurencja na rynku jest naprawdę duża.

Z zebranych przez nas danych wynika, że w przeprowadzonych ofertach w ubiegłym roku udział wzięło 20 firm inwestycyjnych. Teoretycznie więc jedna oferta przypada na jedną firmę. Oczywiście wszystko to tylko teoria. Przy niektórych projektach występowały bowiem konsorcja odpowiedzialne za ofertę, jednak pokazuje to, że chętnych, by uszczknąć tortu, który i tak nie jest imponujących rozmiarów, jest całe mnóstwo.

Z naszych wyliczeń wynika, że liderem rynku wśród firm pośredniczących przy ofertach za ubiegły rok był DM BZ WBK. Instytucja ta brała udział w trzech ofertach w tym w tej największej – Uniwheels (504 mln zł). Oprócz tego odpowiadała za powodzenie IPO takich spółek jak Kofola CeskoSlovensko oraz EnterAir. W sumie więc odpowiadała za pozyskanie przez te firmy 341,3 mln zł (w przypadku ofert, w których uczestniczyło kilka firm, podzieliliśmy wartość oferty po równo na wszystkich prowadzących księgę popytu). Dla porównania, aby zająć pierwsze miejsce w podobnym zestawieniu rok wcześniej, wystarczyło niecałe 220 mln zł. Wtedy zwycięzcą okazał się Haitong Bank (wcześniej działający pod marką BESI). Drugie miejsce w tegorocznym zestawieniu przypadło DM mBanku. Firma ta co prawda brała udział jedynie w dwóch IPO, ale były to oferty, które miały największe znaczenie na rynku (Uniwheels oraz Wirtualna Polska). W sumie dzięki jej pomocy giełdowi debiutanci pozyskali 325,5 mln zł. Na najniższym stopniu podium, z wynikiem 181,8 mln, znalazł się DM PKO BP. Instytucja dowodzona przez Filipa Paszke brała udział w ofercie trzech firm: Wirtualna Polska, Atal oraz Pekabex.

Mówiąc o rynku w ubiegłym roku, warto także wspomnieć o dwóch innych pośrednikach, którzy byli zaangażowani w największą liczbę ofert, czyli o Ipopemie Securities oraz Trigonie DM. Obie firmy brały udział w sumie w czterech ofertach. Ipopema pomagała dostać się na giełdę firmie Braster, AAT Holding, Inpost oraz EnterAir. Z kolei Trigon DM był zaangażowany w oferty APS Energii, Adiuvo Investments, Kofoli CeskoSlovensko oraz Krynicy Vitamin.

Urzędowy optymizm?

Chociaż 2015 r. jest już przeszłością, a 2016 r. dopiero się rozpoczął, to na rynku już trwają prace nad kolejnymi ofertami. Najbliżej warszawskiej giełdy są obecnie Sare oraz Biuro Inwestycji Kapitałowych. Pierwsza z tych firm do 21 stycznia przyjmuje zapisy w transzy drobnych inwestorów. Druga w dniach 25–26 stycznia będzie prowadziła budowę księgi popytu. Na tym lista potencjalnych debiutantów się oczywiście nie kończy. W KNF znajduje się teraz 14 prospektów firm, które chcą się pojawić na GPW. 19 znajduje się w tzw. zamrażarce. Brokerzy jednak do wszystkich tych liczb podchodzą z dużą ostrożnością. Jak wskazują, początek roku może rozczarować, a na wysyp ofert, o ile w ogóle do niego dojdzie, można liczyć dopiero w kolejnych miesiącach.

– Mimo że od Nowego Roku minęły już dwa tygodnie, inwestorów giełdowych nie opuszcza ból głowy. Nie jest łatwo mówić o dobrych perspektywach IPO dla całego roku, gdy światowe indeksy tracą na wartości. Pamiętajmy jednak, że najpierw musi być gorzej, by później mogło być lepiej – mówi Jarosław Palejko, wicedyrektor departamentu oferowania i doradztwa korporacyjnego w Vestor DM. Jego zdaniem nastroje na globalnych rynkach powinny jednak ustabilizować się w ciągu kilku następnych tygodni, a warunki sprzyjające transakcjom IPO powrócić po warszawskich feriach zimowych. – Paradoksalnie pomoże temu zeszłoroczna przecena na GPW, która sprowadziła wyceny rodzimych spółek na poziomy konkurencyjne wobec zagranicy, w niektórych przypadkach są to wyceny historycznie niskie. Liczę więc, że OFE i TFI przychylniej spojrzą na krajowe podwórko i zaktywizują zakupy, również na rynku pierwotnym. Z uplasowaniem oferty nie powinni mieć problemu emitenci z ekspozycją na popyt konsumencki, generujący stabilny cash flow i regularnie wypłacający dywidendę – uważa.

Również Maciej Jacenko, dyrektor działu rynków kapitałowych w Haitong Banku, twierdzi, że mimo trudnego otoczenie jest w tym roku szansa zarobku. – Wydaje się, że pomimo trudnego obecnie otoczenia rynkowego można się spodziewać ciekawych ofert publicznych akcji na GPW w tym roku. Stawiam jednocześnie tezę, że to będzie kolejny rok zdominowany przez średnie i mniejsze oferty. To właśnie te spółki są w Polsce liderami innowacyjności i rozwoju i to one oferują najciekawszy przekaz inwestycyjny. Oceniam, że pierwsza połowa roku będzie charakteryzowała się dużą zmiennością na rynku, a dopiero wyjaśnienie planów rządowych dotyczących kluczowych sektorów reprezentowanych na GPW i ustabilizowanie sytuacji na rynkach globalnych mogą skutkować uspokojeniem rynkowym na przestrzeni najbliższych miesięcy. Pochodną dużej zmienności na rynkach jest również większa selektywność w ocenie ofert akcji przekładająca się na coraz wyższe wymagania dotyczące atrakcyjności wycen i oczekiwań przyszłej płynności obrotu notowanych akcji – dodaje.

Za rok się okaże, czy był to tylko urzędowy optymizm brokerów, czy też rzeczywiście na rynku IPO nie jest tak źle, jak twierdzą niektórzy.

[email protected]

Pytania do Mateusza Kacprzaka, dyrektora działu transakcji kapitałowych BZ WBK

Rynek IPO w 2015 r. był rokiem małych ofert. Zgadza się pan z tą opinią?

Z perspektywy globalnej rynek polski w ostatnich dwóch latach prezentował się jako rynek transakcji o średniej lub mniejszej wartości. Nie nazywałbym jednak transakcji o wartości kilkuset milionów złotych małymi, a takich IPO i SPO mieliśmy trochę. Największym IPO zeszłego roku było przeprowadzone przez zespół BZ WBK IPO Uniwheels o wartości ponad 500 mln zł. Wartość wszystkich transakcji w 2015 r. była porównywalna z 2014 r. Należy zwrócić uwagę na fakt, iż w latach 2010–2013 na rozmiar rynku istotnie wpłynęły olbrzymie oferty prywatyzacyjne. Wyłączając prywatyzację, rynek w 2015 r. niewiele się już różnił od lat poprzednich. Pomimo spadku giełdowych indeksów na głównym rynku warszawskiej giełdy pojawiło się 30 nowych spółek, kilkanaście z nich przeprowadziło emisję przy okazji debiutu.

Czy podobnie będzie w 2016 r.?

Spodziewam się podobnego rynku transakcyjnego w 2016 r. Era olbrzymich ofert prywatyzacyjnych się zakończyła. Rynek skupi się na ofertach o wartości od kilkudziesięciu do kilkuset milionów złotych, choć nie wykluczałbym pojedynczych większych ofert prywatnych. Utrzymująca się zmienność na giełdzie powoduje, iż wybór odpowiedniego momentu będzie kluczowy, aby odnieść sukces. Spodziewam się również stosunkowo dużej liczby podwyższeń kapitału i sprzedaży akcji przez notowane już spółki. Takie projekty można przeprowadzić w krótszym czasie, spółki są wcześniej znane inwestorom, łatwiej oszacować na nie popyt.

Czy z perspektywy spółki w obecnej sytuacji warto w ogóle myśleć o IPO?

Debiut na giełdzie jest nadal ciekawą opcją na finansowanie rozwoju lub częściowe wyjście kapitałowe ze spółki. Dla wielu firm wejście na giełdę ma głęboki sens również ze względu na rosnącą rozpoznawalność i wiarygodność dzięki statusowi spółki publicznej. Ponadto giełda to naturalne miejsce do wyjścia z inwestycji dla inwestorów finansowych.

Jak do potencjalnych ofert podchodzą obecnie inwestorzy?

Inwestorzy do ofert podchodzą selektywnie, co widzieliśmy już w poprzednich latach. Szczegółowo analizują fundamenty biznesu, badają prognozy dotyczące rynku, na którym działa potencjalny emitent. Aby zainteresować inwestorów i uzyskać satysfakcjonującą wycenę, należy zaprezentować solidnie przygotowane equity story. Dobrze też czymś się wyróżnić: działaniem w ciekawych niszach, w sektorach nieobecnych jeszcze na GPW, posiadaniem ekspozycji globalnej lub wyjątkową innowacyjnością – potwierdzają to kursy spółek takich jak LiveChat lub CD Projekt, znajdujące się blisko historycznych szczytów, oraz przeprowadzone w grudniu IPO Enter Air, pierwszej notowanej na GPW linii lotniczej. Dobre, ciekawe spółki mogą nadal liczyć na ponadprzeciętne zainteresowanie.

Czy widać presję na marżę wśród firm inwestycyjnych?

W ostatnich latach w związku z presją konkurencyjną doszło do pewnego obniżenia prowizji domów maklerskich. Trend ten jednak został zatrzymany. Większość klientów rozumie, iż w ich interesie leży wybór doradcy nie pod kątem kryterium ceny, lecz jakości, gdyż tylko taki doradca pomoże im osiągnąć transakcyjny sukces.

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"