Lesław Paga – własnymi rękami zrobił w Polsce giełdę

Całe środowisko rynku kapitałowego poniosło wielką stratę, gdy przedwcześnie zmarł kilkanaście lat temu. Na szczęście jego legenda wciąż jest żywa, także dzięki fundacji pod jego nazwiskiem.

Publikacja: 30.04.2016 13:00

Lesław Paga – własnymi rękami zrobił w Polsce giełdę

Foto: Archiwum

2 lipca 2003 roku po południu internauta o nicku „mjuzik" napisał, że nagrał film Krzysztofa Kieślowskiego „Podwójne życie Weroniki" i że ma już nagrane chyba wszystkie filmy, które chciałby mieć. No może brakuje mu jeszcze jednego – „Północ – północny zachód". Kalecząc język polski, dodał w następnym zdaniu: „A dzisiaj umarł Lesław Paga. To facet, który sam własnymi rencami zrobił w Polsce giełdę. Niektórzy robią naleśniki, inni kurtki dżinsowe, jeszcze inni robią gazety, a on se zrobił giełdę, nie wiem skąd on to umiał. Nie wiem przed którym bardziej by mi się nogi trzęsły z wrażenia, przed Pagą czy przed Kieślowskim".

Przyszły zawód: menedżer

Jeszcze przed maturą systematycznie czytał Biuletyn Ekonomiczny PAP. Na pytanie polonistki, kim będzie w przyszłości, odpowiedział, budząc w klasie sensację: „menedżerem". – Uznałem, że dla młodego chłopaka z ambicjami jest to odpowiednie zajęcie w przyszłości – tłumaczył potem w jednym z wywiadów. Z biuletynu PAP zapamiętał, że menedżer zarządza wielkimi organizacjami gospodarczymi. Oczywiście z sukcesem. To wystarczający powód, by pójść na studia ekonomiczne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, a w 1978 roku wyjechać do USA na stypendium Fulbrighta. Tam miłością do rynku kapitałowego skutecznie zaraził go inny stypendysta – emigrant z Grecji. Od tej pory Paga stawia na siebie. – Wszelkie, nieduże zresztą, oszczędności zacząłem wydawać na konferencje, opłacając wpisowe i prawo do wygłaszania referatów. Nie byłem wcale pewny, czy moja taktyka jest słuszna – opowiadał w reportażu Danuty Zagrodzkiej dla „Gazety Wyborczej". Była słuszna, ale... – Nabrałem przeświadczenia, że najlepiej inwestować w siebie, a jeśli człowiek jest przekonany do słuszności wyboru, to i pieniądze do niego przyjdą. Minęły lata, zanim tak się stało. Bo druga zasada: trzeba być cierpliwym – tłumaczył.

W latach 80. pieniędzy nie ma, za to jest wielka sprawa, czyli „Solidarność". – Mało o tym mówił, bo wszystko było tajne przez poufne – mówi Ewa Paga, żona i założycielka Fundacji im. Lesława A. Pagi.

Sam Paga w wywiadzie powiedział: – Bardzo silnie identyfikowałem się z „Solidarnością", byłem jednym ze współprzewodniczących I Krajowego Zjazdu NSZZ „Solidarność" w Gdańsku w 1981 roku. Patrzyłem na salę pełną ludzi, ten zapał i wydawało mi się niesamowite, że to się dzieje, że w ogóle może się dziać. Było to niezwykłe przeżycie, które mnie wzbogaciło i w jakimś sensie ukształtowało. Potem jednak nie miałem nigdy tendencji kombatanckich.

Żonę Lesław poznaje właściwie przez przypadek. – Moja najlepsza przyjaciółka go znała, ale bardzo chroniła tę znajomość. Kiedy wychodziła za mąż za zupełnie kogoś innego, poznała nas ze sobą. Na jej ślub przyszliśmy już razem – wspomina Ewa Paga, wtedy świeżo upieczona pani stomatolog.

Kiedy wybucha stan wojenny, Lesław zostaje internowany we Włodawie. Wychodzi w maju 1982 roku i bierze ślub z Ewą. Broni doktorat na UMCS i przenosi się na Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie jako adiunkt zajmuje się studiami nad gospodarką rynkową. To stamtąd wyjeżdża do Warszawy. – Lublin szybko się Leszkowi znudził. Było mu tam ciasno i duszno, dlatego zdecydował się wyjechać i pracować w Ministerstwie Finansów – mówi Ewa Paga.

Członkostwo na zapas

Akurat wtedy ówczesny wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz chce przywrócić w Polsce rynek kapitałowy. – W tym procesie kluczową rolę odegrał Krzysztof Lis, który przyszedł do ministerstwa z grupą doradców – tłumaczy prof. Leszek Balcerowicz.

Lesław Paga poznaje Krzysztofa Lisa w 1989 roku w Waszyngtonie na seminarium poświęconym rynkowi kapitałowemu i tak pół roku później zostaje jednym z doradców Leszka Balcerowicza. Po roku obaj z Lisem wyjeżdżają do Santiago de Chile na Światowy Kongres Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (IOSCO). Są tak przekonujący, że Polska dostaje propozycję wstąpienia do tej organizacji, mimo że w kraju nie ma jeszcze ani śladu rynku kapitałowego, giełdy czy Komisji Papierów Wartościowych. Są tylko wielkie plany. Ani Paga, ani Lis nie mają też pełnomocnictw do podjęcia decyzji. Na papierze firmowym ambasady polskiej Lesław domalowuje orłu koronę i w imieniu rządu obaj z Krzysztofem składają aplikację, która zostaje przyjęta. – Jeżeli ktoś miał zainteresowania wyprzedzające czas, to był albo maniakiem, albo człowiekiem misji. Paga wyglądał mi na tego drugiego – wspomina Balcerowicz i dodaje: – Pamiętam go jako człowieka bardzo kompetentnego, który mógł się zrealizować dzięki temu, że w 1989 roku rozpoczęła się prawdziwa dobra zmiana.

W 2001 roku, na jubileuszu dziesięciolecia Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, sekretarz generalny IOSCO przypomniał, że Polsce udała się wtedy rzecz niesłychana i jedyna w historii – została przyjęta do Stowarzyszenia na zapas, bo doceniono jej dorobek i plany.

W Komisji Papierów Wartościowych wszystko musiało działać perfekcyjnie. Paga dbał, by do pracy na rynku kapitałowym trafiały osoby spełniające wysokie kryteria zawodowe oraz etyczne. Maklerzy i osoby zarządzające pieniędzmi klientów, oprócz teoretycznej wiedzy sprawdzanej podczas ostrych egzaminów, musieli zdawać specjalne testy psychologiczne, które na prośbę Pagi opracowali naukowcy. W rezultacie Komisja stworzyła dotkliwy system kar dla spółek publicznych oraz domów maklerskich. Taki rygor nie wszystkim się podobał i Padze zarzucano zbytnią restrykcyjność.

– Leszek był charyzmatyczny i miał w sobie coś absolutnie unikalnego – tak charakteryzuje swojego byłego szefa Jacek Socha, dziś wiceprezes i partner w PwC, który razem z Pagą pracował w Komisji Papierów Wartościowych, a potem go zastąpił na stanowisku jej szefa.

– To był wódz – wspomina Marek Szuszkiewicz, również współpracownik Lesława Pagi w KPW, a dziś dyrektor Departamentu Firm Inwestycyjnych i Infrastruktury Rynku Kapitałowego Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. I dodaje: – Niezwykła osobowość, którą się szanowało i ceniło. Do dziś jestem pod jego wrażeniem.

Po zaledwie trzech latach pracy w Komisji Papierów Wartościowych Lesław Paga ogłosił, że przechodzi do firmy doradczej Deloitte. – Zostawił Komisję, bo uznał, że jego misja się wypełniła – tłumaczy decyzję męża Ewa Paga. – Nie był typem człowieka, który traktowałby pracę osobiście, raczej szukał nowych wyzwań. Poza tym cenił sobie ludzi mądrych i takich też miał współpracowników. Komisja została w dobrych rękach i nie musiał się o to martwić – dodaje.

Maria Rzepnikowska, która współpracowała z Lesławem Pagą w KPW, przeszła z nim do Deloitte i objęła po Padze fotel prezesa Deloitte, zapamiętała go jako mężczyznę z klasą. – Zawsze dbał o wygląd i wyglądał perfekcyjnie. Zachowywał się szarmancko i miał dużo szacunku do ludzi. Praca z nim mnie fascynowała. Czasami biegałam do niego do gabinetu, żeby się wyzłościć na cały świat. Znosił to bardzo cierpliwie. Dużo się od niego uczyłam – wspomina.

Praca pochłaniała Lesława Pagę niemal w całości. Do rodziny w Lublinie przyjeżdżał w weekendy. – Wtedy cenił sobie prywatność. Kłóciliśmy się namiętnie przez telefon, ale czas razem był dla naszej trójki święty – mówi Ewa Paga.

„Jestem od Pagi"

Lesław lubił podróże, narty i jazdę na rowerze. – Muzyka poważna snuła się za nim jak zapach wody kolońskiej. Słuchał jej wszędzie, gdzie tylko mógł, i dostawał mnóstwo takich płyt w prezencie – wspomina Ewa Paga. Do listy rzeczy ulubionych z czasem dodał jeszcze cygara, whiskey, dobre jedzenie i grę w golfa.

2 lipca 2003 roku na jednym z forów w internecie pojawiły się jeszcze takie słowa, jak: „mentor", „fachowiec", „uczciwy wobec własnych zasad", „wielkiej klasy człowiek". Niektórzy internauci napisali więcej: „Był moim nieświadomym tego nauczycielem i przykładem" oraz „Wybrańcy Bogów umierają młodo". W 2003 roku Lesław Paga ma zaledwie 49 lat. – Można się było od niego nauczyć ważnej rzeczy, że życie jest ważne do końca – powie po śmierci Pagi Jacek Socha.

– Zostawił niesamowity spadek w postaci dobrej pamięci wśród ludzi – mówi dziś Ewa Paga.

Zostawia po sobie także nazwisko, które stało się rozpoznawalną marką w biznesie. Fundacja założona przez Ewę Pagę kontynuuje wartości bliskie Lesławowi i oferuje szereg programów edukacyjnych. Ich absolwenci tworzą społeczność młodych, profesjonalnych menedżerów o bardzo wysokich standardach etycznych. W środowisku funkcjonuje dziś powiedzenie „Pagowiec" albo „Jestem od Pagi", co znaczy tyle, że dana osoba jest kompetentna i że można na niej polegać.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza