W kwietniu WIG20 (-5 proc.) ugiął się pod naporem taniejących banków, firm energetycznych, KGHM oraz PZU. Oceniając rynkową koniunkturę wyłącznie przez pryzmat dużych spółek, można wyciągnąć wniosek, że cała giełda radziła sobie słabo. Nic bardziej mylnego: w kwietniu zdrożało 63 proc. spółek zaliczanych do szerokiego WIG. Dotkliwa przecena elitarnego indeksu musi jednak budzić niepokój. – Na dłuższą metę trudno wyobrazić sobie bessę WIG20, której towarzyszyłaby hossa na szerokim rynku – ostrzega Piotr Kaczmarek, analityk DM BDM.
2000 punków w czerwcu?
W kwietniu WIG20 wybił się dołem z kilkumiesięcznego trendu wzrostowego, naruszając psychologiczny pułap 1900 pkt. – Jeśli kolejne silne wsparcie przebiegające w rejonie 1865–1870 pkt zostanie przełamane, to naturalną konsekwencją będzie spadek notowań w okolice 1830 pkt. W tym rejonie pojawią się „silne ręce", które odkupią przecenione akcje. W rezultacie powinniśmy zobaczyć kolejny impuls wzrostowy, który w czerwcu wyniesie WIG20 w okolice 2000–2050 pkt – mówi „Parkietowi" Piotr Kaźmierkiewicz, analityk CDM Pekao. – Należy zastrzec, że do realizacji takiego scenariusza potrzebna będzie „pomoc" niemieckiego DAX, który obecnie również testuje istotne wsparcie – dodaje.
Scenariusz nakreślony przez Kaźmierkiewicza podzielają inni eksperci. – Koniec spadków WIG20 jest bliski. Indeks może jeszcze lekko spaść, po czym zaatakuje poziom 2000 pkt – mówi Seweryn Masalski, zarządzający MM Prime TFI. – W maju WIG20 może spaść nawet w okolice 1800 pkt, po czym mocno odbije, osiągając w czerwcu poziom 2000–2100 pkt – przekonuje Kaczmarek. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Regulski, analityk Raiffeisen Brokers. Spodziewa się jednak mniej spektakularnego odbicia. – W maju możemy przetestować pułap 1800–1850 pkt. W tym rejonie popyt powinien przejąć inicjatywę, co pozwoli wynieść WIG20 w okolice 1900–1950 – mówi. – Krótkoterminowo nic nie zapowiada trwałego wyjścia ponad 2000 pkt. WIG20 jest notowany przy prognozowanym wskaźniku C/Z w wysokości 12,3. To rozsądna wycena. Ale z punktu widzenia kapitału zagranicznego można znaleźć tańsze i bardziej rozwojowe rynki – przekonuje Regulski.
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że stawianie długoterminowych prognoz jest obarczone sporym marginesem błędu. Wszystko za sprawą ryzyk, które mogą zachwiać warszawską giełdą. Już 13 maja agencja Moody's dokona rewizji ratingu kredytowego Polski. Niemal przesądzona jest zmiana perspektywy oceny wiarygodności kredytowej – ze stabilnej na negatywną. Nie można jednak wykluczyć nawet obniżki samego ratingu. Nad warszawską giełdą nadal ciąży ryzyko polityczne w postaci zapowiadanego przewalutowania kredytów frankowych. Z zagrożeń zewnętrznych należy pamiętać o Brexicie (referendum odbędzie się 23 czerwca) oraz o obawach dotyczących kondycji chińskiej gospodarki. – W takich niesprzyjających warunkach trudno snuć dalekosiężne wizje – mówi Kaczmarek. Jego zdaniem w II półroczu WIG20 powinien poruszać się w szerokiej konsolidacji wokół 2000 pkt, z odchyleniem +/– 150 pkt.
Blue chips czy „misie"?
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na solidne perspektywy spółek spoza WIG20. Przekonują, że okazji do ponadprzeciętnych zysków należy szukać właśnie na szerokim rynku. – W kwietniu obserwowaliśmy relatywną siłę mWIG40 i sWIG80 względem WIG20. Taka sytuacja powinna utrzymać się w kolejnych miesiącach – komentuje Kaźmierkiewicz. Jego zdaniem rozsądną inwestycją powinny być zwłaszcza spółki przemysłowe.