Pomimo wprowadzenia „chińskich murów" i regulacji mających przeciwdziałać konfliktom interesów, wciąż z dystansem traktowane są na przykład raporty analityczne na temat spółki, sporządzane przez brokera pełniącego jednocześnie funkcję oferującego w jej IPO. Tu na pierwszy rzut oka konflikt jest wyraźny – takiemu brokerowi zależy na jak najwyższej wycenie akcji spółki i całej oferty, ponieważ jego wynagrodzenie oparte jest na prowizji. Może to wywierać pewną presję na dział analityczny tego brokera, który na potrzeby IPO wycenia spółkę, aby podkręcić prognozy, na podstawie których później wyceniana jest firma – a w konsekwencji cała oferta, czyli także wynagrodzenie brokera.
Raporty z grzechem pierworodnym
– W mojej już kilkunastoletniej karierze jeszcze mi się nie zdarzyło, aby wycena spółki w raportach sporządzanych na potrzeby IPO czy SPO była niższa niż później w samej transakcji. To w pewnym stopniu element taktyki negocjacyjnej – oferujący narzuca wyższy pułap cenowy, aby później mieć miejsce na obniżenie ceny – mówi jeden z zarządzających.
Z kolei przedstawiciel domu maklerskiego wyjaśnia jeszcze inny mechanizm. – Oferowanie instrumentów finansowych to biznes jak każdy inny. Jeśli przychodzi do nas klient, np. inwestor private equity, i mówi, że chce przeprowadzić ofertę akcji, to oczywiście dla nas jako oferującego wyższa wycena jest bardziej intratna. Ale także ze strony klienta pojawia się pewna presja, bo on chce sprzedać swoje akcje za jak najwyższą cenę. Jeśli w pakiecie usługi jest też raport analityczny, to w takiej sytuacji zdarza się, że pojawiają się w nim ambitne prognozy i wysokie wyceny – dodaje.
Wysokie prognozy i wyceny to efekt optymistycznych założeń, które analitycy stosują w modelach. – Jeszcze nie spotkałem się z raportem analitycznym od oferującego, który przedstawiałby perspektywy omawianej spółki w innych barwach niż różowe. Prognozy wyników w efekcie bardzo często są zawyżane, a życie je później weryfikuje. Jednocześnie w takich raportach często się zdarza, że szanse spółki są przejaskrawione, a niedostatecznie dużo uwagi przywiązuje się do ryzyk i zagrożeń – dodaje inny zarządzający.
Nasi rozmówcy podkreślają jednak, że ewentualne negatywne różnice między prognozami a późniejszymi wynikami to nie jest efekt celowej próby oszustwa albo nierzetelności. – Założenia, które stosują analitycy, skądś się przecież biorą – pochodzą od samej spółki. Jeśli okaże się, że zarząd przedstawił zbyt optymistyczne dane lub tym bardziej nieprawdziwe, to nawet najlepszy analityk nie przygotuje na ich podstawie skutecznej prognozy – dodaje pracownik domu maklerskiego.