Ten rok może zweryfikować plany niektórych domów maklerskich

Szymon Ożóg | Z dyrektor zarządzającym w warszawskim oddziale Haitong Bank rozmawia Przemysław Tychmanowicz

Publikacja: 20.06.2016 08:45

Ten rok może zweryfikować plany niektórych domów maklerskich

Foto: Archiwum

Haitong Bank ma niecały 1 proc. udziałów w obrotach na warszawskim rynku akcji. Czy to jest wynik na miarę waszych możliwości i oczekiwań?

Na pewno mamy większe ambicje. W ostatnim czasie zaobserwowaliśmy jednak zmniejszoną aktywność brokerów zagranicznych, którzy generowali pewną część naszego biznesu, a także mniejszą aktywność klientów krajowych. Należy pamiętać, że zajmujemy się praktycznie wyłącznie obsługą tzw. realnego flow klientów instytucjonalnych, więc obserwowany spadek aktywności funduszy jest w naszym przypadku szczególnie widoczny.

Czy jest szansa na zmianę tego trendu? Jakie cele sobie stawiacie?

Nasze cele są ściśle wpisane w strategię Haitong Banku. Celem jest ekspansja chińskiego banku inwestycyjnego (Haitong Securities) na rynkach rozwiniętych Europy i Stanów Zjednoczonych oraz rynkach rozwijających się Europy Środkowo-Wschodniej, Ameryki Łacińskiej i Indii. W grupie obecny jest także Haitong International, który prowadzi biznes na rynkach azjatyckich. W Haitong Bank wciąż trwają prace nad stworzeniem kanałów dystrybucji (biura w Londynie i w nowym Jorku) oraz odpowiednim sprofilowaniem produktów analitycznych powstających praktycznie na całym świecie. Uważamy, że kluczem do sukcesu jest specjalizacja i dla nas naturalną rzeczą jest stworzenie najlepszego „produktu chińskiego".

Co to dokładnie oznacza?

Chcemy, żeby inwestorzy postrzegali nas w następujący sposób: Haitong Bank wie wszystko o Chinach i Azji, rozumie jak rozwój Chin będzie zmieniał układ sił na rynkach globalnych, tak po stronie podaży dóbr i usług, ekspansji globalnej chińskich marek, jak i po stronie popytu na dobra konsumenckie, przemysłowe i przede wszystkim surowce. Potrafi przełożyć tę wiedzę na oryginalne spojrzenie na rynki/sektory EEMEA (w tym CEE), LatAm oraz wybrane spółki europejskie lub amerykańskie. Implementacja takiej strategii wymaga wiele czasu i dogłębnej przebudowy banku. Przykładowo, do tej pory nie rozpoczęliśmy jeszcze sprzedaży analiz powstających w Chinach kontynentalnych lub gotowego produktu azjatyckiego (powstającego w biurze Haitong International w Hongkongu). Sukces takiej strategii znacznie wzmocni nasz biznes brokerski w Warszawie. Po pierwsze, zaoferujemy naszym lokalnym klientom coś unikalnego. Po drugie, pozwali nam to dotrzeć z naszym lokalnym produktem do dużych inwestorów zagranicznych. Liczymy na to, że Haitong Bank będzie niezbędnym partnerem dla każdego inwestora specjalizującego się w rynkach wschodzących. Nasza marka ma ogromny potencjał. Stoi za nami potężny bank inwestycyjny, który dopiero zaczyna docierać do klientów na całym świecie.

Nie boi się pan, że jednak w pewnym momencie, patrząc na to, co się dzieje na naszym rynku, ktoś zdecyduje, że trzeba zamknąć biznes Haitong Banku w Polsce?

Wręcz przeciwnie – patrząc na to, co się dzieje na naszym rynku i w regionie, Haitong Bank zdecydował o rozwijaniu naszej działalności. Biuro w Warszawie właśnie przejmuje odpowiedzialność za rozwój biznesu banku w całym CEE. W naszym biurze pojawili się pierwsi Chińczycy, ponieważ chcemy usprawnić komunikację z rynkami kapitałowymi Państwa Środka i zwiększyć udział transakcji cross border. Biznes akcyjny jest tylko częścią naszej działalności. Przede wszystkim jesteśmy bankiem inwestycyjnym i w tym zakresie wykazujemy się aktywnością, zwłaszcza pod względem M&A oraz na rynku papierów dłużnych. W zakresie szeroko rozumianej bankowości inwestycyjnej rysują się dla nas ciekawe perspektywy. Możemy chociażby być pośrednikiem dla kapitału chińskiego zainteresowanego regionem CEE i odwrotnie, czyli dla kapitału z regionu zainteresowanego rynkiem chińskim. A bank inwestycyjny nie może działać bez biznesu maklerskiego – to jest część pełnej oferty.

Konkurencja na rynku jest jednak coraz większa, szczególnie ze strony zdalnych członków giełdy...

Wiąże się to z tym, że nasi klienci przestają postrzegać ich jako zdalnych członków. Dla nich są oni coraz częściej normalnym partnerem biznesowym. Proces ten bardzo przyspieszył w momencie, kiedy krajowi inwestorzy zaczęli także śmielej wychodzić na zagraniczne rynki. Rozpoczęło się poszukiwanie globalnych produktów, które są w stanie zaoferować właśnie duże zagraniczne banki. To, że nasi klienci korzystają z ich usług, jest naturalną rzeczą. Szanujący się zarządzający w Polsce musi mieć dostęp do produktów oferowanych przez zagraniczne grupy inwestycyjne. Co więcej, coraz częściej, aby rzeczywiście móc z nich korzystać zagraniczne firmy wymagają od polskich klientów generowania odpowiedniego wolumenu obrotu. Wydaje mi się, że doszliśmy już do takiego momentu, w którym polscy klienci zlecenia na polski rynek kierują już także poprzez zdalnych członków giełdy właśnie po to, aby spełnić stawiane przed nimi wymagania.

To dla branży spory cios...

Owszem. Przeprowadziliśmy analizę, z której wynika, że klasyczna działalność brokerska na rynkach europejskich polegająca na sprzedaży produktów analitycznych i wykonywaniu zleceń jest rentowna tylko w największych globalnych bankach. W przypadku mniejszych regionalnych firm trzeba już dokładać do biznesu. Obserwujemy upodabnianie się rynku polskiego do innych rynków europejskich i stopniowe przełamywanie istniejących barier chroniących polski rynek. Niestety, wydaje się, że brak lokalnej obecności powoli przestaje być przeszkodą dla banków globalnych.

Czy to oznacza, że dla krajowych podmiotów może zabraknąć miejsca na rynku?

Chcąc zarabiać trzeba być globalną instytucją, albo mniejszą firmą wyspecjalizowaną w jakiejś części rynku. Na naszym rynku widzimy, że jego struktura coraz bardziej przypomina tę z najbardziej rozwiniętych obszarów. Z jednej strony, mamy bowiem coraz aktywniejszych globalnych graczy, z drugiej, są brokerzy należących do grup bankowych i wydaje się, że one raczej nie zrezygnują z usług maklerskich. Owszem mogą być zmiany formuły działalności, jednak nie spodziewałbym się całkowitego odejścia od tego biznesu.

A co z firmami, za którymi nie stoją grupy bankowe...

I tutaj wydaje mi się jest największy problem. Na takim rynku trudno im wszystkim będzie się utrzymać i jeśli już to właśnie w tej grupie widziałbym potencjał do konsolidacji rynku. Z drugiej strony pamiętajmy jednak, że takie firmy mają większą elastyczność w działaniu, są w stanie specjalizować się w tematach, które z punktu widzenia dużych grup są zbyt małe aby się nad nimi pochylić. Nie będzie więc tak, że wszystkie mniejsze instytucje znikną.

Czy ten rok będzie w tym zakresie przełomowy?

Na pewno patrząc na rynek, zarówno pierwotny, jak i wtórny można śmiało powiedzieć, że jest on bardzo trudny, zdecydowanie trudniejszy niż w poprzednich latach. Myślę więc, że rzeczywiście ten rok może zweryfikować plany i ambicje niektórych brokerów.

A na horyzoncie mamy jeszcze kolejne regulacje w tym m.in. MIFID II....

Na pewno szykowane regulacje w tym m.in. Unia Rynków Kapitałowych czy też MIFID II zmienią rynek. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Stworzenie jednolitego rynku w ramach URK doprowadzić może chociażby do tego, że bardzo trudno będzie obronić rynki lokalne, jaki chociażby w Polsce. Również MIFID II może mieć poważne konsekwencje.

Jakie dokładnie?

MIFID II zakłada m.in. pełne rozdzielenie płatności za research oraz trading. Jeżeli rzeczywiście do tego dojdzie, na pewno spadną stawki za handel, bo w nich nie będą już zawarte płatności za analizy. Spodziewam się, że może to być spadek nawet o połowę. Nie będzie także uzasadnione, aby klienci przy egzekucji zleceń korzystali z usług kilkunastu brokerów. Zostanie więc kilka firm realizujących zlecenia na rynek polski i rynki zagraniczne. Wygrają na tym najwięksi, w tym m.in. zdalni członkowie GPW, bo będą w stanie zaoferować najniższe stawki na rynku. Przełoży się to na wzrost ich udziałów rynkowych, co z kolei zrekompensuje im zmiany w cenniku. Pod tym względem będzie to rewolucja rynkowa. Mniejsze podmioty, które nie będą w stanie konkurować z największymi firmami, będą musiały znaleźć sobie nisze rynkową. Część z nich z pewnością zacznie się specjalizować w sprzedaży analiz. Wydaje się jednak, że i tutaj pojemność rynku będzie ograniczona. Niewykluczone, że zostaną dwie–trzy firmy, który skupią najlepszych analityków.

Jakie dokładnie?

Rzeczywiście, już teraz jak rozmawia się z klientami, to mówią oni wprost: analityków jest za dużo na rynku. Prawdą jest także, że widać pewien potencjał w segmencie średnich i małych spółek. W wielu przypadkach nie mają one pokrycia analitycznego. Duże firmy inwestycyjne się nimi nie interesują, bo są po prostu dla nich za małe i zbyt mało płynne. Niewykluczone więc, że właśnie w tym obszarze dojdzie do największych zmian. Wydaje mi się, że mogą powstać niewielkie biura doradcze, specjalizujące się w lokalnym rynku, mających kilku klientów. Aby jednak tak się stało, powinny towarzyszyć też zmiany regulacyjne. Bariera wejść na rynek musi być mniejsza. Takie firmy specjalizowałyby się w zarządzaniu portfelami klientów czy też doradztwie inwestycyjnym. Nie miałyby one odpowiedniej skali, by myśleć o zagranicznych rynkach więc skupiłyby się na rynku polskim i wydaje się, że mogłyby zagospodarować sektor średnich i małych spółek. Wykreowany zostałby popyt, a tym samym zapewne pojawiłaby się podaż analityczna. Nasz rynek wykreował wielu specjalistów i być może to jest rynek dla tych ludzi. Rynki kapitałowe nieustannie się zmieniają i trzeba być na to gotowym.

CV

Szymon Ożóg jest dyrektorem zarządzającym w warszawskim oddziale Haitong Banku. Nadzoruje departament analiz oraz departament sprzedaży i handlu. Ma bogate doświadczenie zdobyte na polskim rynku kapitałowym - na sell side oraz buy side. W latach 2010–2012 pełnił funkcję dyrektora departamentu analiz w BESI Polska (obecnie Haitong Bank). Wcześniej był związany m.in. z Nationale-Nederlanden PTE.

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"