Chcemy, żeby inwestorzy postrzegali nas w następujący sposób: Haitong Bank wie wszystko o Chinach i Azji, rozumie jak rozwój Chin będzie zmieniał układ sił na rynkach globalnych, tak po stronie podaży dóbr i usług, ekspansji globalnej chińskich marek, jak i po stronie popytu na dobra konsumenckie, przemysłowe i przede wszystkim surowce. Potrafi przełożyć tę wiedzę na oryginalne spojrzenie na rynki/sektory EEMEA (w tym CEE), LatAm oraz wybrane spółki europejskie lub amerykańskie. Implementacja takiej strategii wymaga wiele czasu i dogłębnej przebudowy banku. Przykładowo, do tej pory nie rozpoczęliśmy jeszcze sprzedaży analiz powstających w Chinach kontynentalnych lub gotowego produktu azjatyckiego (powstającego w biurze Haitong International w Hongkongu). Sukces takiej strategii znacznie wzmocni nasz biznes brokerski w Warszawie. Po pierwsze, zaoferujemy naszym lokalnym klientom coś unikalnego. Po drugie, pozwali nam to dotrzeć z naszym lokalnym produktem do dużych inwestorów zagranicznych. Liczymy na to, że Haitong Bank będzie niezbędnym partnerem dla każdego inwestora specjalizującego się w rynkach wschodzących. Nasza marka ma ogromny potencjał. Stoi za nami potężny bank inwestycyjny, który dopiero zaczyna docierać do klientów na całym świecie.
Nie boi się pan, że jednak w pewnym momencie, patrząc na to, co się dzieje na naszym rynku, ktoś zdecyduje, że trzeba zamknąć biznes Haitong Banku w Polsce?
Wręcz przeciwnie – patrząc na to, co się dzieje na naszym rynku i w regionie, Haitong Bank zdecydował o rozwijaniu naszej działalności. Biuro w Warszawie właśnie przejmuje odpowiedzialność za rozwój biznesu banku w całym CEE. W naszym biurze pojawili się pierwsi Chińczycy, ponieważ chcemy usprawnić komunikację z rynkami kapitałowymi Państwa Środka i zwiększyć udział transakcji cross border. Biznes akcyjny jest tylko częścią naszej działalności. Przede wszystkim jesteśmy bankiem inwestycyjnym i w tym zakresie wykazujemy się aktywnością, zwłaszcza pod względem M&A oraz na rynku papierów dłużnych. W zakresie szeroko rozumianej bankowości inwestycyjnej rysują się dla nas ciekawe perspektywy. Możemy chociażby być pośrednikiem dla kapitału chińskiego zainteresowanego regionem CEE i odwrotnie, czyli dla kapitału z regionu zainteresowanego rynkiem chińskim. A bank inwestycyjny nie może działać bez biznesu maklerskiego – to jest część pełnej oferty.
Konkurencja na rynku jest jednak coraz większa, szczególnie ze strony zdalnych członków giełdy...
Wiąże się to z tym, że nasi klienci przestają postrzegać ich jako zdalnych członków. Dla nich są oni coraz częściej normalnym partnerem biznesowym. Proces ten bardzo przyspieszył w momencie, kiedy krajowi inwestorzy zaczęli także śmielej wychodzić na zagraniczne rynki. Rozpoczęło się poszukiwanie globalnych produktów, które są w stanie zaoferować właśnie duże zagraniczne banki. To, że nasi klienci korzystają z ich usług, jest naturalną rzeczą. Szanujący się zarządzający w Polsce musi mieć dostęp do produktów oferowanych przez zagraniczne grupy inwestycyjne. Co więcej, coraz częściej, aby rzeczywiście móc z nich korzystać zagraniczne firmy wymagają od polskich klientów generowania odpowiedniego wolumenu obrotu. Wydaje mi się, że doszliśmy już do takiego momentu, w którym polscy klienci zlecenia na polski rynek kierują już także poprzez zdalnych członków giełdy właśnie po to, aby spełnić stawiane przed nimi wymagania.
To dla branży spory cios...