Dziwny jest ten świat wykreowany przez banki centralne

Żyjemy w czasach, w których uznawane niegdyś za bezpieczną inwestycję wieloletnie obligacje skarbowe części państw zaczynają przynosić bliską zera lub wręcz ujemną rentowność – to jak na razie najbardziej namacalny efekt eksperymentalnej polityki banków centralnych, np. EBC.

Publikacja: 31.07.2016 17:12

Deflacja? Jaka deflacja? Nieustannie słyszymy hasło „deflacja”. Europejski Bank Centralny wytoczył c

Deflacja? Jaka deflacja? Nieustannie słyszymy hasło „deflacja”. Europejski Bank Centralny wytoczył ciężkie działa w obronie przed tym wrogiem. Wydawać by się więc mogło, że w gospodarce strefy euro od wielu miesięcy mamy do czynienia z uporczywym spadkiem cen. Nic bardziej mylnego! Owszem, zdarzały się nawet kilkumiesięczne serie spadkowe, ale w perspektywie rocznej ceny w gospodarce strefy euro są stabilne. Co więcej, jak wynika z ostatnich danych Eurostatu, w czerwcu ceny w ramach tej stabilizacji nawet nieco naruszyły dotychczasowy historyczny rekord! Co ciekawe, ten fakt został powszechnie przemilczany lub zupełnie niezauważony. Być może dlatego, że aby zdać sobie z tego sprawę, należy sięgnąć po mało nagłaśniane dane dotyczące indeksu (czyli poziomu) cen, a nie tylko jego rocznej dynamiki.

Foto: GG Parkiet

Prawie osiem lat po upadku Lehman Brothers główne banki centralne na świecie są ciągle pod silnym wpływem tamtych traumatycznych zdarzeń. Najbardziej zaawansowany w procesie „normalizacji" swojej polityki jest amerykański Fed, ale i on zdaje się odwlekać w nieskończoność kolejną podwyżkę stóp procentowych. A w strefie euro i Japonii banki centralne nawet o normalizacji nie myślą – wręcz przeciwnie, eksperymentują na ogromną skalę. Europejski Bank Centralny od półtora roku wytacza coraz cięższe działa. Po niechęci EBC do wdrożenia QE („luzowania ilościowego") na wzór amerykański nie pozostało nawet wspomnienie. Po ponad roku od rozpoczęcia masowego skupu aktywów apetyt instytucji pod wodzą Mario Draghiego rośnie. Skup obejmuje już nie tylko obligacje skarbowe (operacja niegdyś nie do pomyślenia dla konserwatywnych europejskich bankierów), ale nawet korporacyjne. Miliardy euro płyną każdego miesiąca na rynki obligacji. QE obniża de facto koszt finansowania wybranych prywatnych firm – jeszcze parę lat temu coś takiego byłoby zapewne nie do wyobrażenia.

EBC sobie nie radzi

A na tym i tak może się nie skończyć, bo analitycy spekulują, że Brexit może skłonić EBC do dalszego luzowania. Niektórzy nieśmiało zauważają, że skoro banki centralne zaszły już tak daleko w eksperymentach, to dlaczego mają nie pójść jeszcze dalej i nie zacząć zrzucać „pieniędzy z helikoptera" (helicopter money)? W praktyce miałoby to zapewne polegać na dodruku pieniądza i finansowaniu zwiększonych wydatków budżetowych, co miałoby bardziej bezpośrednio pobudzić gospodarkę niż skup obligacji w ramach QE.

Wszystko to ma przeciwdziałać wrogowi numer jeden banków centralnych – deflacji, czyli spadkowi cen w gospodarce (a bardziej konkretnie – cen towarów i usług konsumpcyjnych). Teoria jest następująca: spadek cen oddziałuje negatywnie na przychody i zyski firm, które z kolei zmuszone są redukować zatrudnienie i inwestycje, a stąd już prosta droga do recesji. Przy okazji coraz niższe przychody oznaczają, że firmy mają mniej pieniędzy na obsługę długów.

Co z deflacją?

Tak to wygląda w teorii. W praktyce temat deflacji wydaje się jednak mocno „przereklamowany" (patrz ramka). Wcale nie mamy do czynienia z uporczywym spadkiem cen towarów i usług konsumpcyjnych, więc o klasycznej „spirali deflacyjnej" znanej np. z wielkiego kryzysu lat 30. XX wieku nie ma mowy.

Największy problem polega jednocześnie na tym, że skoncentrowanie uwagi przez banki centralne wyłącznie na towarach i usługach konsumpcyjnych zdaje się zupełnie odsuwać z ich pola widzenia ceny aktywów inwestycyjnych, a w szczególności – obligacji. Co więcej, ogromny apetyt EBC na papiery skarbowe doprowadził do znacznego wzrostu ich cen. A wzrost cen w przypadku obligacji to nic innego, jak spadek ich przyszłej rentowności. Pół biedy, gdyby ta rentowność obniżyła się do niskich, ale dodatnich poziomów. Skup aktywów sprawił, że w coraz większej liczbie przypadków rentowność jest już ujemna. Pod tym względem lipiec przynosi nowe „sukcesy" (patrz – przykłady).

Zauważmy, do jakiego paradoksu doprowadziły wysiłki EBC i innych banków (np. szwajcarskiego, który zmuszony jest de facto do „obrony" przed działaniami EBC, prowadzącymi do presji na umocnienie franka, co byłoby bardzo niekorzystne dla szwajcarskiego eksportu). Ujemna rentowność sprawia, że obligacje skarbowe na Zachodzie, które zawsze uznawane były za bezpieczną inwestycję, całkowicie zatracają charakter jakiejkolwiek inwestycji mającej na celu pomnażanie pieniędzy, a na dłuższą metę stają się wręcz aktywem „toksycznym", prowadzącym do utraty wartości.

Problem polega choćby na tym, że te toksyczne aktywa są w ogromnych ilościach w posiadaniu np. banków komercyjnych i funduszy emerytalnych. Jeśli w przyszłości trend się odwróci (a kiedyś odwrócić się musi), to przyszłe straty na tych papierach mogą z czasem wywołać poważne problemy finansowe tego rodzaju instytucji. Jednocześnie taka sytuacja sprawia, że inwestorzy szukający sposobów na ulokowanie kapitałów zostają zmuszeni do poszukiwania alternatyw. A to prowadzi do nienaturalnego wzrostu cen bardziej ryzykownych aktywów, np. papierów korporacyjnych w strefie euro.

Miejmy nadzieję, że banki centralne nie posuną się aż tak daleko, by rozrzucać „pieniądze z helikoptera", bo wówczas do kosza trafiłyby już ostatnie standardy zdrowej polityki monetarnej.

Najnowsze absurdy na rynku papierów skarbowych w Europie

- Niemcy jako pierwszy kraj w strefie euro sprzedały na aukcji 10-letnie obligacje z ujemną rentownością (-0,05 proc.);

- Francja po raz pierwszy w historii wyemitowała 7-letnie obligacje z rentownością poniżej zera;

- To samo udało się nawet Hiszpanii (jeszcze parę lat temu kraj zaliczany do grupy PIIGS) w przypadku papierów 3-letnich;

- Już nawet 50-letnie obligacje Szwajcarii mają ujemną rentowność – posiadacze tych papierów godzą się, by przez pół wieku tracić pieniądze.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza