Owszem, najpopularniejszym modelem samochodu w historii jest Toyota Corolla – dotąd sprzedano ponad 44 miliony egzemplarzy. Jednak w duecie wciąż niepokonany jest „rodzinny zestaw" Volkswagena, czyli garbus – ponad 21,5 miliona oraz Golf – ponad 30 milionów sztuk.
Ten pierwszy zmotoryzował powojenne Niemcy, choć jego projekt – jak już pisałem – powstał jeszcze przed wojną, na osobiste zlecenie Hitlera, który miał rzec w 1933 roku do Ferdinanda Porschego: „Proszę zaprojektować pojazd dla ludu, który nazwiemy Volkswagen, mogący przewozić dwójkę dorosłych plus trójkę dzieci, z prędkością około 100 km/h". VW Käfer, u nas zwany Garbusem, a na Zachodzie Beetle, był na sukces skazany, ponieważ miał prostą i solidną konstrukcję oraz niską cenę. Produkowano go 70 lat i to jest nadal światowy rekord, jeśli chodzi o długość produkcji samochodów.
Kariera odkrytych wersji nie jest tak długa, ale też robi wrażenie – pierwszy kabriolet zbudowany na Garbusie opuścił zakłady Karmanna już w 1949 roku; ostatni w 1980 roku, przechodząc po drodze tylko niewielkie zmiany.
Golf, zaprojektowany przez Giorgio Giugiaro i debiutujący w 1974 roku, okazał się godnym następcą Garbusa, choć nie wszyscy wierzyli w to, że się uda. Poprzeczka podniesiona była wysoko. Tam, gdzie przez dziesięciolecia dominował tylnonapędowy Garbus, z umieszczonym z tyłu silnikiem, miał się pojawić Golf z motorem z przodu i napędem na przednie koła. Rewolucyjna zmiana szybko zyskała jednak uznanie, wystarczyły dwa lata, by sprzedał się pierwszy milion.
„Golf oferuje maksimum przestrzeni użytkowej i bezpieczeństwo. Jest bezkompromisowo praktyczny. Niska linia talii czyni go przejrzystym, pochylona ku przodowi maska ułatwia obserwację drogi tuż przed samochodem. Nisko umieszczone tylne okno sprawia, że manewrowanie tyłem jest znacznie łatwiejsze" – pisał producent o nowym modelu i rzeczywiście chyba te cechy okazały się decydujące.