Borykające się od końca czerwca bieżącego roku z problemami indeksy głównych giełd europejskich mocno odczuły skutki niepokojów politycznych związanych z sytuacją wokół Korei Północnej.
Europejskie giełdy w opałach, Wall Street wystraszona
DAX po niedawnej próbie powstrzymania negatywnej tendencji stracił w ostatnich dniach prawie 3 proc. i w piątkowy poranek znalazł się poniżej 12 tys. punktów. To poziom widziany ostatnio w marcu. W tym miejscu byki powinny podjąć próbę zdecydowanej obrony, chcąc myśleć o poprawie. Okoliczności są jednak ku temu niezbyt sprzyjające. Jeśli nie dojdzie do złagodzenia napięcia, mogą być kłopoty. Podobnie jest na parkiecie w Paryżu. Mocne tąpnięcie zaliczył też wskaźnik giełdy londyńskiej, tracąc do piątkowego poranka 2,6 proc.
Zdecydowanie pogorszyła się sytuacja na Wall Street. Indeksy zaliczyły w miniony czwartek spadek największy od maja, a licząc w układzie tygodniowym (do czwartku) – od marca. Co prawda w przypadku Dow Jonesa to na razie tylko nieco ponad 1 proc., a dla S&P500 jedynie 1,6 proc., ale biorąc pod uwagę wcześniejszy optymizm, zmiana nastrojów jest zdecydowana. Nawet jeśli sytuacja geopolityczna ulegnie poprawie, to zagrożenie korektą może na dłużej zagościć w świadomości inwestorów, a powtarzane od dawna opinie o zbyt wygórowanych wycenach akcji mogą w końcu zrobić swoje. Powodów do schłodzenia atmosfery jest przecież znacznie więcej, a ich wpływ może mieć charakter długotrwały.
Bezpieczeństwo chętnie kupię
Rosną notowania wszystkich aktywów, które mogą być uznane za bezpieczne schronienie dla wystraszonego coraz bardziej kapitału. Nawet te, którym w ostatnich dniach odmawiano tej cechy. Mowa tu oczywiście o franku szwajcarskim, o którym przypomniano sobie bardzo szybko. Jego indeks wobec głównych walut wzrósł w minionym tygodniu o ponad 1 proc., kasując znaczą część wcześniejszego spadku. Indeks jena skoczył o ponad 1,5 proc. Wobec dolara najmocniej taniały waluty rynków wschodzących, w tym także naszego regionu, nie wyłączając złotego. Inwestorzy chętnie kupują także obligacje skarbowe, zapominając na chwilę o zawiłościach polityki pieniężnej głównych banków centralnych. Rentowność dziesięcioletnich papierów niemieckich spadła w ciągu kilku dni z prawie 0,48 proc. do 0,39 proc., a amerykańskich poszła w dół z 2,26 proc. do niespełna 2,2 proc.
Z najbardziej spektakularną zwyżką mieliśmy do czynienia w przypadku złota. Jego notowania, które jeszcze w pierwszych dniach sierpnia broniły się przed spadkiem, skoczyły do 1293 dolarów w piątkowy poranek, co oznacza wzrost o prawie 3 proc. Tym samym cena kruszcu zbliżyła się do poziomu lokalnych szczytów z połowy kwietnia i początku czerwca, i to mimo umocnienia się dolara. W razie ustąpienia napięć politycznych należy się jednak liczyć z tym, że złoto potanieje.