Statystyki wyszukiwarki Google za 2017 r. pokazują, że bitcoin zajął drugie miejsce w kategorii Global news, przegrywając tylko z huraganem Irma, a fraza „jak kupić bitcoiny" trzecie miejsce w kategorii zapytań typu „How to...?", ustępując miejsca pytaniom o to, jak zrobić śluz i jak zrobić okulary do oglądania zaćmienia. Czy nam się to podoba, czy nie, kryptowaluta była jedynym przedstawicielem świata szeroko pojmowanych finansów, który znalazł się w czołówkach tych zestawień. Nie ma tam haseł dotyczących giełdy, forexu czy makroekonomii. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to kolejny argument za tym, że to globalna bańka spekulacyjna, czy jednak realny konkurent dla tradycyjnego systemu płatniczego. Tak czy owak, krytpowalutom należy się małe podsumowanie.
Ojciec bitcoin
Na koniec 2016 r., zgodnie ze statystykami portalu coinmarketcap.com, kapitalizacja całego rynku kryptowalut wynosiła 17,7 mld USD. W drugiej połowie grudnia 2017 r. wartość ta przekroczyła chwilowo 600 mld USD (0,6 bln USD). Skok wartości jest imponujący, ale jeśli porównamy ją z danymi dla tradycyjnego systemu finansowego, można śmiało powiedzieć, że rynek kryptowalut to wciąż kropla w morzu. Jak wynika z danych portalu visualcapitalist.com, globalna podaż pieniądza fiducjarnego (monety, banknoty, depozyty, lokaty) wynosi 90,6 bln USD (stan na październik 2017 r.), z czego 92 proc. ma postać niefizyczną. Globalna wartość złota przy cenie 1275 USD za uncję to z kolei 7,7 bln USD. Nie wspominając już o globalnym długu (215 bln USD) i wartości rynku pochodnych (544 bln USD). Dla uchwycenia skali zjawiska warto też wspomnieć, że tylko w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy Europejski Bank Centralny wydrukował 600 mld euro, by leczyć efekty kryzysu ciągnącego się od 2008 r.
Wracając do kryptowalut, od początku istnienia tego rynku liderem pod względem kapitalizacji jest bitcoin (BTC), będący ojcem wszystkich cyfrowych środków płatniczych. Jak na tatę nie jest zbyt leciwy, bowiem w tym roku skończył dopiero dziewięć lat. Dokładnie 31 października 2008 r. twórca BTC Satoshi Nakamoto opublikował manifest na liście mailingowej metzdowd.com. Wynikało z niego, że BTC ma być elektronicznym środkiem płatnicznym, działającym w modelu peer-to-peer, który pozwala na tanie i szybkie przesyłanie płatności online między użytkownikami sieci bez pośrednika. Na początku dobrze wywiązywał się ze swojej roli, ale zmieniło się to w mijającym roku, mniej więcej wtedy, gdy jego kurs przekroczył barierę 1000 dolarów i wyraźnie wzrosła liczba użytkowników i transakcji. Doszło do tego, że prowizje od przesyłania BTC są tak wysokie, że mikropłatności stają się nieopłacalne. Ponadto im mniejszą prowizję uiścimy, tym dłużej musimy czekać na potwierdzenia transakcji, co w praktyce oznacza, że nie możemy od razu dysponować otrzymanymi środkami, tylko musimy czekać od kilku godzin do kilku dni.
„Idea BTC została przysłonięta przez element spekulacyjny, czyli przez jego wartość. Wielu z was BTC kojarzy się przede wszystkim z wielkim zyskiem (dla pechowców z wielką stratą), a nie z jego atutami użytkowymi i wolnością, jaką on daje. Z pieniądza użytkowego BTC staje się pieniądzem tezauryzacyjnym, służącym jako przechowalnia wartości i inwestycja. Jest cyfrowym złotem, przedmiotem spekulacji" – czytamy na stronie Bitcoin.pl. Trudno się nie zgodzić. Na koniec grudnia 2016 r. za jednego BTC płacono 952 USD, a w połowie tego miesiąca cena osiągnęła w porywach pułap 20 000 USD. To oznacza roczną stopę zwrotu 2000 proc. Udział BTC w całej rynkowej kapitalizacji kryptowalut to 45 proc. (stan na 22 grudnia), choć łączna liczba różnych kryptowalut i tokenów wynosi 1360. Wycena BTC jest niebotyczna i trudno uzasadniać ją podażą, która ma być ograniczona do 21 mln sztuk. Dynamika zmian kursu jest zbyt gwałtowna i oderwana od fundamentów, czyli technologii blockchain i całej sieci utrzymywanej przez ogromne moce obliczeniowe. Cenę wywindowała spekulacyjna gra popytu i podaży, stąd słuszne skojarzenia z bańkami spekulacyjnymi w rodzaju holenderskiej tulipomanii z XVII w.
Trudno prognozować, jak i kiedy skończy się ten rajd, ale 2017 r. ma szansę stać się przełomowym dla ojca kryptowalut. Przełomowym w tym sensie, że będzie ostatnim, kiedy BTC zajmował fotel lidera. Na plecach czuje on bowiem oddech konkurencji. Wśród pozostałych 1359 „potomków" jest sporo takich, które chcą realizować ideę Satoshi Nakamoto lub w sposób bardziej wszechstronny wykorzystać technologię łańcucha bloków. Część z nich już notuje ogromny wzrost zainteresowania, więc warto o nich wspomnieć. Nie opiszemy tu wszystkich, ale chcieliśmy zwrócić uwagę na kilka kryptowalut, które również są w czołówce rankingu kapitalizacji.