Tomasz Łapiński, Grupa Cordia: W tym roku obligacje, w przyszłym – kurs na GPW

WYWIAD | TOMASZ ŁAPIŃSKI z członkiem zarządu i dyrektorem finansowym Grupy Cordia rozmawia Adam Roguski

Publikacja: 23.01.2018 13:42

Co sprawiło, że zaledwie pięć miesięcy po objęciu fotela prezesa Ronson Development – wcześniej przez wiele lat był pan członkiem zarządu odpowiedzialnym za finanse tej firmy – przeszedł pan do węgierskiej Cordii?

Pojawiła się możliwość podjęcia nowego, bardzo ciekawego wyzwania zawodowego. Propozycję otrzymałem w sierpniu, we wrześniu złożyłem rezygnację w Ronsonie – uważam, że w dobrym momencie, gdyż mogłem zostawić spółkę optymalnie ułożoną finansowo.

Cordia ma ambicje – ale i fundamenty – by stać się wiodącym deweloperem w Europie Środkowo-Wschodniej. To, co było dla mnie szczególnie pociągające, to możliwość działania na rynkach poza Polską. Cordia jest zakorzeniona na Węgrzech, działalność ogranicza się w zasadzie do stolicy, stąd dalszy rozwój musi oznaczać ekspansję zagraniczną. Od kilku lat firma rozwija się w Polsce, będzie też w tym roku realizować kolejny projekt w Rumunii, a dywersyfikacja działalności na trzech rynkach i pięciu bardzo dużych miastach jest czymś wyjątkowym.

Właściciele, rodzina Futo i zarząd Cordii, postawili przede mną zadanie wprowadzenia Cordii na polski rynek kapitałowy. To dzięki niemu rozwinęło się wielu deweloperów w Polsce, branża jest jednym z filarów rynku obligacji korporacyjnych. Rodzina Futo uważa, że także dla Cordii może to być trampolina do dalszego rozwoju. Dziś firma inwestuje głównie środki własne, ekspansja wymaga pozyskania kapitału.

Z emisji obligacji czy akcji?

Myślimy o jednym i o drugim. Myślę, że w połowie roku będziemy mogli wyjść z emisją obligacji, a nadrzędny cel – debiut na GPW – nastąpi najwcześniej w przyszłym roku.

Po jaką kwotę chcecie sięgnąć z emisji obligacji?

Jeszcze za wcześnie na takie deklaracje, bo doprecyzowujemy plan. Z ofertą może wyjść cała Cordia lub tylko Cordia Polska. Oferta grupy byłaby oczywiście większa i myślę, że znacznie ciekawsza dla inwestorów, którzy uzyskaliby ekspozycję na trzy ciekawe rynki mieszkaniowe w różnej fazie cyklu koniunkturalnego.

Gdzie działa Cordia i na jaką skalę?

W zeszłym roku na Węgrzech grupa sprzedała 1050 mieszkań wobec 830 w 2016 r. W zasadzie rynek ogranicza się do stolicy, Budapesztu. To może nie są imponujące liczby względem dużych firm działających w Polsce, ale na Węgrzech daje to prawie 15-proc. udział w rynku i pozycję lidera.

W Polsce Cordia zaczęła sprzedawać mieszkania w 2013 r., najpierw w Krakowie, a w tym roku zaczęliśmy zawierać umowy deweloperskie w Warszawie. W zeszłym roku nabywców znalazło 150 lokali, gdyż niektóre projekty zostały przesunięte na 2018 r.

W I połowie tego roku rozpoczniemy sprzedaż w Bukareszcie.

Jeśli chodzi o plany na 2018 r., na Węgrzech celujemy w 1,2 tys. mieszkań, w Polsce planujemy sprzedać blisko 500, a w Rumunii prawie 200.

Cordia stanie się więc bardzo ciekawym deweloperem regionalnym.

Czy na celowniku są inne państwa regionu?

Na pewno Czechy, Praga są ciekawe. Jednak do ekspansji podchodzimy z dużą pokorą, Cordia nie będzie wydawać pieniędzy bez przygotowania i analizy rynku. Żadne łapanie okazji nas nie interesuje.

Czyli tylko Polska daje możliwość dużego rozwoju poza stolicą?

Tak i chcemy z tego skorzystać. Poza Krakowem i Warszawą planujemy wkrótce pojawić się w Trójmieście. Inwestujemy pieniądze tam, gdzie są szanse na uzyskanie najlepszego zwrotu. W Polsce wychodzi na to, że do rynków o największym potencjale można zaliczyć Trójmiasto i Kraków, jak również, oczywiście, Warszawę, choć akurat w stolicy chyba jest największa konkurencja, jeżeli chodzi o zakupy gruntów. Na razie stawiamy w Polsce na te trzy rynki, myślimy o kolejnych miastach, ale bez pośpiechu.

W Polsce deweloperzy maja za sobą rekordowy rok. Jak długo potrwa dobra passa na naszym rynku?

Trudno prognozować. Wszystkie podstawowe czynniki – niskie stopy procentowe, niskie bezrobocie, rosnące płace, dostępność kredytów, dobra koniunktura w gospodarce – będą napędzać popyt na mieszkania jeszcze przez jakiś czas. Trudno znaleźć symptomy kryzysu.

Oczywiście, może być trochę turbulencji z uwagi na wzrost kosztów wykonawstwa. W ostatnich latach deweloperzy byli przyzwyczajeni do tego, że ceny były stabilne – na tym bazowały relacje z generalnymi wykonawcami, którzy z kolei też czuli się komfortowo, bo wynagrodzenia podwykonawców i ceny materiałów były łatwe do skalkulowania. W ostatnich miesiącach nastąpił dynamiczny wzrost kosztów, co może się przełożyć na opóźnienia, wzrost cen samych mieszkań, jak również słabsze marże deweloperów, o ile nie da się w całości przełożyć tych czynników na klientów. Mocno urosły oczekiwania cenowe sprzedających grunty. Duzi gracze bardzo ostrożnie podchodzą do zakupów – mają zresztą duże banki ziemi – ale na rynku jest dużo pieniądza i te – często wygórowane – oczekiwania sprzedających grunty bywają spełniane. Najsłabsi gracze mogą wypaść z rynku, a mniejsza podaż może skutkować dalszym wzrostem cen mieszkań.

W Polsce widać ruch, jeśli chodzi o konsolidację w branży. Rozważacie szybszy rozwój przez przejęcie?

Nie wykluczamy, ale to nie jest scenariusz bazowy.

Jak wygląda sytuacja rynkowa na Węgrzech i w Rumunii?

Jeśli chodzi o moment cyklu, to Węgry są jakieś dwa, trzy lata przed tym, co obecnie się dzieje w Polsce, a Bukareszt nawet dekadę. Na tych rynkach nie ma tak wiele prężnie działających podmiotów, jak liderzy w Polsce, dysponujący dużymi bankami ziemi. Na Węgrzech rynek mieszkaniowy po kryzysie w 2008 r. został bardzo mocno wystudzony i dopiero w 2015 r. nastąpiło ożywienie, a od 2016 r. notuje się dużą dynamikę wzrostu.

Kiedy dziś analizujemy projekty i zastanawiamy się gdzie kupić grunty, to wychodzi, że w Rumunii są perspektywy na najwyższe zwroty, a najtrudniej o marże będzie w Polsce. Niemniej to duży i perspektywiczny rynek, na którym można się rozwijać. Liczymy na uzyskanie w Polsce pozycji średniego dewelopera o sprzedaży minimum 1 tys. lokali rocznie.

Jeśli chodzi o wysokie koszty wykonawstwa i kłopoty z siłą roboczą, to nie jest to tylko bolączka Polski, na Węgrzech obserwujemy podobne tendencje.

Cordia należy do spółki Futureal, która jest deweloperem komercyjnym. Czy ten podmiot również ma ambicje, by pojawić się na polskim rynku kapitałowym?

Według mojej wiedzy nie jest to wykluczone.

CV

Tomasz Łapiński jest absolwentem SGH. W latach 2000–2008 pracował w UniCredit CA IB Poland w Warszawie. W latach 2008–2017 był dyrektorem finansowym Grupy Ronson, od kwietnia 2017 r. był p.o. prezesa, a od czerwca prezesem tego dewelopera. Cordia jest wiodącym deweloperem mieszkaniowym na Węgrzech, prowadzi ekspansję w Polsce i Rumunii. To mieszkaniowa część deweloperskiej grupy Futureal, która specjalizuje się w obiektach komercyjnych na Węgrzech, w Rumunii i Polsce.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza