Upłynęła już dekada od globalnego kryzysu finansowego, a sektor finansowy wciąż ma fatalną reputację. Z ostatnich badań Edelmana wynika, że spośród pięciu istotnych sektorów gospodarki finanse cieszą się najmniejszym zaufaniem społeczeństwa. Z czego to wynika?
Kryzys finansowy pokazał niesamowitą złożoność produktów finansowych, a także ujawnił nieprzejrzystość sposobu pobierania opłat od klientów. Brak zaufania do sektora finansowego jest m.in. pochodną tego, że klienci nie wiedzą, ile te usługi ich kosztują. Wydaje mi się, że koniunktura na rynkach finansowych nie ma tu większego znaczenia.
Ten brak zaufania nie jest więc skutkiem nieetycznego zachowania części finansistów, np. tych, którzy manipulowali stopami LIBOR albo świadomie wciskali klientom nieadekwatne dla nich produkty, tylko sposobu funkcjonowania sektora finansowego, który zmienić jest trudniej, niż zwolnić kilku oszustów?
W mojej ostatniej książce („Etyka i odpowiedzialność w świecie finansów" – red.) wskazuję, że kwestia etyki w finansach nie dotyczy tylko instytucji pośrednictwa finansowego, czyli sektora finansowego. Nie możemy poprzestawać na krytyce zachowania bankowców. Oni są tylko jednym z ogniw łańcucha, który obejmuje także oszczędzających i korzystających z tych oszczędności. Ich też trzeba włączyć do analizy. A przed kryzysem, w okresie euforii finansowej, wszyscy ci uczestnicy świata finansów mieli nierealistyczne wyobrażenia na temat tego, czego finanse mogą dokonać. Obietnice stratosferycznych stóp zwrotu wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą.
Jest jeszcze jedno ogniwo w sektorze finansowym, którego pan nie wymienił: instytucje publiczne, takie jak agencje nadzoru i banki centralne. Te ostatnie po kryzysie finansowym obniżyły stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów, co jest korzystne dla dłużników, ale szkodliwe dla oszczędzających. Ci ostatni jednak za niskie odsetki winią raczej banki komercyjne, ich pazerność itp., a nie banki centralne...