W ostatnich miesiącach indeksy warszawskiej giełdy mają spory problem ze znalezieniem kierunku i utkwiły w trendzie bocznym. Czy może to oznaczać, że inwestorom brakuje argumentów przemawiających za kontynuacją hossy?
Wiele na to wskazuje, że mamy do czynienia ze schyłkową fazą rynku byka na giełdach, nasz parkiet wyprzedza tym razem trendy światowe. Obawiam się, że w dalszej części roku czeka nas dalszy stopniowy odwrót krajowych indeksów. Takim dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym potwierdzającym jest ujemna roczna stopa indeksu WIG. Od pewnego czasu się ona na lekkim minusie. Dalsze pogłębianie straty będzie wyraźnym sygnałem, że czeka nas przesilenie w realnej gospodarce. Taka zależność między WIG a dynamiką krajowego PKB już niejednokrotnie sprawdzała się w przeszłości i wiele na to wskazuje, że i tak będzie tym razem. To opiera się na założeniu, że giełda z wyprzedzeniem wskazuje zmiany w koniunkturze gospodarczej. Idąc tym tropem, można zakładać, że za kwartał lub dwa tempo wzrostu polskiego PKB zacznie hamować. Dlatego nie widzę miejsca na trwałe zwyżki na warszawskiej giełdzie. Obstawiam, że na koniec roku indeksy będą na niższych poziomach niż obecnie. Negatywny scenariusz, niestety, potwierdza też nastawienie globalnych inwestorów do rynków wschodzących.
Kluczową rolę dla podtrzymania koniunktury na GPW odgrywają inwestorzy z zagranicy. Czy w związku z tym polskie akcje przestały być już dla nich atrakcyjne?
Zachowanie naszego rynku jest pochodną nastawienia inwestorów do koszyka rynków wschodzących, z których od pewnego czasu kapitał odpływa w kierunku amerykańskich obligacji. Umacniający się dolar i zacieśnianie polityki pieniężnej w USA skłaniają inwestorów do wyprzedaży aktywów z bardziej ryzykownych rynków. Ostatnie dynamiczne osłabienie złotego względem dolara wskazuje, że nasz rynek wpisuje się w ten trend, mimo że nasza gospodarka wyróżnia się na tle wielu innych stabilnym wzrostem. O obecnej koniunkturze na krajowym parkiecie w dużej mierze decydują globalne ruchy kapitału, dla którego po bardzo udanym 2017 r. przestaliśmy być dobrym miejscem do inwestowania i nie ma powodów, by płynął do nas szerokim strumieniem. Dalsze umocnienie dolara będzie może niestety pogłębiać ten niekorzystny trend na giełdach rynków wschodzących.
O ile rynki wschodzące poszły w odstawkę, o tyle największe rozwinięte parkiety ostatnie miesiące mogą zaliczyć do udanych. Czy jest więcej szans czy zagrożeń dla kontynuacji pozytywnego trendu na głównych parkietach?