Produkcja i handel paliwami płynnymi w Polsce mają ogromny wpływ na całą krajową gospodarkę. Wystarczy tylko zauważyć, że łączna wartość całego rynku sprzedaży detalicznej paliw wyniosła w ubiegłym roku około 100 mld zł. Branża jest również kluczowym dostarczycielem wpływów do budżetu państwa. Podobnie sytuacja wygląda zresztą w całej Europie.
Z danych unijnych instytucji wynika, że w ubiegłym roku podatki nałożone na paliwa zapewniły 10–12 proc. łącznych dochodów budżetowych takich państw jak Słowenia, Bułgaria, Estonia, Chorwacja, Rumunia i Litwa. W Polsce było to 8 proc. Dużo mniejszy udział podatki z paliw miały w dochodach krajów wysokorozwiniętych, kolejno Danii, Szwecji, Finlandii, Francji, Niemiec, Holandii, Austrii i Belgii (udział wynosił 3–4 proc.). Niezależnie od tego trudno się dziwić, że każdy kraj mocno reguluje działalność producentów, sprzedawców, importerów i eksporterów paliw oraz stara się jak najbardziej kształtować ten rynek według własnych priorytetów.
Dominujący udział diesla
Od kilku lat działania polskiego rządu w branży paliwowej koncentrują się na walce z szarą i czarną strefą. Dzięki podjętym krokom administracji państwowej w dużej mierze udało się już rozwiązać ten problem. Korzyści odnoszą zarówno budżet państwa (wzrost wpływów), jak i spółki handlujące paliwami (zwyżka sprzedaży i zysków). Paliwa służą też rządowi do pozyskiwania pieniędzy na nowe przedsięwzięcia. Od Nowego Roku ma obowiązywać tzw. opłata emisyjna. Będzie to dodatkowa danina zawarta w cenie benzyn i diesla. Pozyskane tą drogą pieniądze mają posłużyć do ograniczenia emisji zanieczyszczeń przez rozwój elektromobilności i użytkowania paliw alternatywnych. Ten trend widoczny jest zresztą w całej Europie. Co to oznacza dla paliw tradycyjnych?
– Obecnie niezmiernie trudno przewidzieć, jak w najbliższych latach będzie w Europie kształtował się popyt, a w związku z tym produkcja, import i eksport paliw płynnych. To w dużym stopniu zależy od rozwoju szeroko rozumianej elektromobilności i działań w obszarze ograniczania emisji zanieczyszczeń, w tym głównie gazów cieplarnianych – twierdzi Urszula Cieślak, analityk BM Reflex. Dodaje, że szczególnie mocno może spaść zapotrzebowanie na olej napędowy. Wiele krajów już zapowiada wprowadzenie licznych ograniczeń dla pojazdów na diesla. Poza tym coraz mocniej preferowane są środki transportu na paliwa alternatywne.
Z danych Wood Mackenzie wynika, że niemal w całej Europie dominującym paliwem płynnym w sektorze transportowym pozostaje olej napędowy. W ubiegłym roku proporcje między dieslem a benzynami wynosiły w Polsce od 75 proc. do 25 proc. Jeszcze korzystniejsze na rzecz oleju napędowego są one we Francji, Hiszpanii i Belgii. To w dużej mierze efekt stosowania takiej polityki podatkowej, która mniej obciąża koszty zakupu diesla niż benzyn. Spośród krajów UE jedynie w Grecji i na Cyprze zużycie oleju napędowego jest mniejsze niż benzyn.