Po kryzysie finansowym sprzed dekady rozpoczęła się gruntowna przebudowa systemu regulacji finansowych. Orędownicy tych zmian twierdzili, że dzięki nim tak poważny kryzys już się nie powtórzy. Da się już ocenić, w jakim stopniu spełniły one te oczekiwania?
Nie wyeliminowaliśmy ryzyka kryzysów finansowych. Kryzysy finansowe są z nami od stuleci, występowały nawet w starożytności. Naiwnością byłoby sądzić, że to już historia. Ale zarazem nie mam wątpliwości, że dokonaliśmy ogromnego postępu w dziedzinie stabilności finansowej. Szczególnie sektor bankowy – rdzeń systemu finansowego – jest dziś bardziej stabilny i odporny niż przed dekadą. Nowy porządek regulacyjny jest też bardziej uczciwy. Za ewentualne błędy banków zapłacą ich właściciele i pracownicy, a nie reszta społeczeństwa. Gdyby dziś doszło do takiego wstrząsu w sektorze bankowym jak w 2008 r., nie miałoby to tak dramatycznych konsekwencji gospodarczych i finansowych jak wtedy. Duże banki nie potrzebowałyby też znaczącego wsparcia z publicznej kasy.
Skoro przebudowa systemu regulacji finansowych nie może wyeliminować kryzysów, tylko co najwyżej ograniczyć ich częstotliwość i skalę, to nasuwa się pytanie, czy koszty tej przebudowy są uzasadnione?
Sektor finansowy zawsze będzie się skarżył na koszty regulacji, ale niekiedy warto je ponieść. W mojej ocenie korzyści z większości nowych regulacji przewyższają koszty ich przestrzegania. To nie oznacza, że nie musimy pracować nad poprawą tego bilansu. Niektóre z nowych przepisów rzeczywiście są dużym ciężarem dla sektora finansowego, a niewiele wnoszą. W USA z tego właśnie powodu mocno krytykowana jest tzw. reguła Volckera (ogranicza bankom możliwości handlu na rynkach finansowych na własny rachunek – red.), bo dużym kosztem próbuje rozwiązać rzekomy problem. W przypadku kluczowych reform bilans korzyści i kosztów jest jednoznacznie pozytywny. Wymieniłbym tu wzrost buforów kapitałowych banków, poprawę ich płynności, zmianę systemu wynagradzania zarządów i – w szczególności – stworzenie regulacji dla banków „zbyt wielkich, by upaść".
Rozwiązanie problemu, jakim było istnienie banków „zbyt wielkich, by upaść", to największe osiągnięcie regulatorów?