Kluza oficjalnie powrócił natomiast na rynek w 2016 r., ale w roli bankowca. Trafił do BOŚ Banku, gdzie najpierw pełnił funkcję wiceprezesa, a później prezesa. Z firmą rozstał się jednak już w 2017 r. Głośno o Kluzie zrobiło się także przy okazji sporu pomiędzy funduszem Abris Capital Partners a Polską dotyczącego inwestycji w FM Bank. W 2015 r. KNF (dowodzona wtedy przez Andrzeja Jakubiaka) odebrała funduszowi prawo wykonywania głosu z akcji FM Banku PBP. Ten zaskarżył decyzję i zwrócił się do Trybunału Arbitrażowego przy Izbie Handlowej w Sztokholmie, domagając się odszkodowania od polskiego rządu. Kluza, wieloletni były urzędnik państwowy, w postępowaniu arbitrażowym miał występować po stronie Abrisu w charakterze niezależnego eksperta i autora opinii.
Obecnie Kluza nadal jest związany z SGH. Nie udało nam się jednak z nim skontaktować, by porozmawiać o innych planach zawodowych.
Na nasze pytania nie odpowiedział również Andrzej Jakubiak, który był następcą Kluzy w KNF (funkcję przewodniczącego również sprawował pięć lat). Jakubiak po odejściu z Komisji dość szybko jednak odnalazł się na rynku. Związał się z mBankiem, gdzie pełni obecnie funkcję dyrektora departamentu compliance.
Bez zakazu konkurencji
Przejście Jakubiaka z KNF do mBanku, czyli podmiotu, który podlega nadzorowi Komisji, wzbudziło spore poruszenie na rynku, ale wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Formalnie byli pracownicy Komisji nie są bowiem objęci zakazem konkurencji.
– Kwestia ewentualnego zakazu konkurencji dla przewodniczących KNF jest co najmniej do rozważania. Zawsze jednak byłem przeciwnikiem bezwzględnych zakazów. Uważam, że powinien istnieć organ, który decydowałby o tym, czy taki zakaz miałby być stosowany, a informacja na ten temat powinna być podawana do publicznej wiadomości – uważa Wiesław Rozłucki, były prezes GPW. W podobnym tonie wypowiada się Jacek Socha, były przewodniczący KPWiG.
– Uważam, że osoby, które stały na czele Komisji Nadzoru Finansowego, powinny mieć okresowy zakaz konkurencji, ale jednocześnie powinny w tym czasie dostawać wynagrodzenie. Praca w KNF dotyczy wielu obszarów, więc gdyby nałożyć zakaz konkurencji, to w praktyce możliwości podjęcia dalszej pracy zostałyby bardzo mocno ograniczone. Pytanie tylko, dlaczego w tym czasie byli przewodniczący nie mieliby zarabiać pieniędzy. Państwu powinno zależeć na tym, aby byli przewodniczący zachowywali przez określony czas neutralność – uważa Socha. Marek Chrzanowski funkcję szefa KNF pełnił tylko dwa lata. Do końca grudnia pozostaje w stosunku pracy.