YangGang chce zdobyć Biały Dom

USA. Ekscentryczny milioner Andrew Yang pragnie pokonać Trumpa w wyborach prezydenckich. Obiecuje wszystkim po 1000 dolarów miesięcznie i walkę o ocalenie ludzkości przed robotyzacją.

Aktualizacja: 28.04.2019 13:24 Publikacja: 28.04.2019 13:15

Andrew Yang chce zdobyć nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich.

Andrew Yang chce zdobyć nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich.

Foto: AFP

Jednym z pól bitwy podczas kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w USA są internetowe memy. Trump wygrał wybory w 2016 r. nie dzięki rzekomej „rosyjskiej ingerencji", ale w dużym stopniu dzięki grupie oddanych fanów zasypujących internet śmiesznymi obrazkami gloryfikującymi swojego idola i uderzającymi w jego główną kontrakandydatkę Hillary Clinton. Ten rodzaj oddolnej propagandy tworzonej przez komputerowych maniaków z takich portali, jak 4chan był darmową i szybko się rozprzestrzeniającą reklamą Trumpa. Obecnie to środowisko jest jednak podzielone. Jego część rozczarowała się prezydenturą Trumpa i zaczęła wspierać jednego z 20 pretendentów do prezydentury walczących o nominację Partii Demokratycznej – Andrew Yanga. Yang to przedsiębiorca pochodzenia tajwańskiego. Głównym punktem swojego programu uczynił „dywidendę wolności", czyli wypłacanie każdemu dorosłemu Amerykaninowi 1000 dolarów dochodu gwarantowanego. Ma to na celu rekompensowanie części skutków postępującej robotyzacji rynku pracy. „Ludzkość przede wszystkim" – mówi hasło wyborcze Yanga. Niespodziewanie ten postulat przemówił do części amerykańskiej alternatywnej prawicy (alt-rigt), zwolennicy Yanga zaś określający się jako YangGang zasypują internet memami poświęconymi swojemu idolowi. Sondaże dają na razie Yangowi od 1 do 3 proc. poparcia (gdy np. senatorowi Berniemu Sandersowi od 19 proc. do 29 proc., a byłemu wiceprezydentowi Joe Bidenowi od 24 proc. do 36 proc.), ale mimo wszystko ta kandydatura jest poważniejsza niż wygląda na pierwszy rzut oka. Wyścig po prezydenturę po stronie demokratów jest mocno zatłoczony, a Yang będzie miał szansę zabłysnąć na tle wielu mniej charyzmatycznych kandydatów. Trump w 2016 r. skorzystał z bardzo podobnych warunków i zdołał zdeklasować republikańskich rywali. Jeśli tym razem Yangowi to się nie uda, to w 2024 r. będzie mógł spróbować z lepszym skutkiem. Jego hasła o obronie ludzkości przed robotyzacją padną wówczas na bardziej podatny grunt.

Departament gospodarki atencyjnej

Yang to czwarty w historii Amerykanin pochodzenia azjatyckiego, który próbuje swoich sił w wyborach prezydenckich. Ma 44 lata i jest synem doktora fizyki, który opracował blisko 70 patentów dla General Electric i IBM. Z wykształcenia jest ekonomistą i prawnikiem, a w latach 2000–2012 zasiadał we władzach kilku startupów technologicznych. W 2011 r. stworzył program Venture for America wspierający przedsiębiorczość w podupadłych amerykańskich miastach. W 2012 r. dostał od prezydenta Baracka Obamy nagrodę Championa Zmiany, a w 2015 r. został jednym z prezydenckich globalnych ambasadorów ds. przedsiębiorczości. Podczas swojej pracy nad zagadnieniem zwiększania aktywności gospodarczej zaczął bardzo krytycznie patrzeć na kwestię automatyzacji pracy i przekonał się do idei bezwarunkowego dochodu podstawowego. Twierdzi, że jego Dywidenda Wolności jest jedynym sposobem na uniknięcie ruiny gospodarczej przez USA.

– Zgony przewyższają obecnie liczbę narodzin wśród białej populacji w połowie naszych stanów. To głównie wina niskiej liczby urodzin oraz tego, że biali ludzie giną w wyniku nadużywania różnych substancji oraz w wyniku samobójstw. Przewidywana długość życia w USA zmniejszała się przez ostatnie trzy lata. Musimy robić więcej, by to powstrzymać – wskazuje Yang. Zapewnia, że jego program 1000+ przyczyni się do powiększenia siły roboczej w Stanach Zjednoczonych o 4,5–5 mln ludzi i do zwiększenia PKB o 13 proc.

Program Yanga nie opiera się jednak tylko na koncepcji bezwarunkowego dochodu gwarantowanego. Chce on wprowadzić w USA „kapitalizm skupiający się na człowieku". Rząd zamiast skupiać się na takich wskaźnikach, jak PKB czy stopa bezrobocia, powinien raczej dążyć do poprawy „bardziej adekwatnych" wskaźników jakości życia, jak: stopa uczestnictwa w rynku pracy, mediana dochodów czy przewidywana długość życia. Opowiada się za wprowadzeniem w USA finansowanego z podatków systemu opieki zdrowotnej. Proponuje m.in. system darmowych porad małżeńskich. Jednocześnie jednak chce, by Dzień Wolności Podatkowej stał się świętem narodowym, tak by płacenie podatków stało się... bardziej zabawne. (W Dzień Wolności Podatkowej urządzane byłyby festyny, na których pokazywano by obywatelom, co udało się zbudować dzięki ich podatkom). W programie Yanga znalazło się również miejsce na powołanie departamentu gospodarki atencyjnej mającego regulować funkcjonowanie mediów społecznościowych, m.in. pod kątem walki z uzależnieniami elektronicznymi. Walka z globalnym ociepleniem ma być prowadzona za pomocą awangardowych technologii przez Globalny Instytut Geoinżynierii, a zmniejszeniu liczby zabójstw ma służyć wprowadzenie na rynek pistoletów, które będą rozpoznawały odciski palców legalnego właściciela. Yang chce również pełnej legalizacji marihuany i dekryminalizacji posiadania opioidów (ale jest za walką z kokainą). Ponadto opowiada się za obniżeniem wieku dającego czynne prawo wyborcze do 16 lat. Szalona mieszanka? A może ten zbiór obietnic to przyszłość kampanii wyborczych?

Przyszłość Partii Demokratycznej

Analizując fenomen Andrew Yanga, trzeba wziąć pod uwagę, że wśród młodych polityków Partii Demokratycznej zrobiła się ostatnio moda na iście „kosmiczne" pomysły. Alexandria Ocasio-Cortez, mocno promowana przez media 29-letnia demokratyczna kongresmenka, przedstawiła w lutym program Nowego Zielonego Ładu. Nawiązujący nazwą do rooseveltowskiego Nowego Ładu projekt przewiduje mocne wsparcie dla budowy zeroemisyjnej, ekologicznej gospodarki w USA. Idea może wyglądać na szlachetną, ale w 14-stronicowym dokumencie stworzonym przez Ocasio-Cortez znalazły się m.in. obietnice odnowienia wszystkich budynków w USA oraz budowy... linii kolejowych poprzez oceany. Republikańscy komentatorzy przez wiele tygodni obśmiewali radosną twórczość młodej kongresmenki. Bardziej doświadczeni działacze Partii Demokratrycznej byli na nią wściekli. Nancy Pelosi, demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów, czyniła złośliwe aluzje, mówiąc, że w okręgu wyborczym Ocasio-Cortez wybory wygrałaby nawet szklanka wody. Mimo to poparcia dla Nowego Zielonego Ładu udzieliło kilku demokratycznych kandydatów na prezydenta, jak: Bernie Sanders, Elizabeth Warren, Kamala Harris, Pete Buttigieg, Kirsten Gillibrand, Mark Gravel i... Andrew Yang. Ciekawe czy dokładnie przeczytali dokument przedstawiony przez Ocasio-Cortez, czy też po prostu pomyśleli, że poparcie go pozwoli im zapunktować wśród młodego „postępowego" elektoratu?

„Kosmiczne" pomysły mają wśród demokratów nie tylko polityczni nowicjusze tacy, jak Yang czy Ocasio-Cortez. Duże szanse na zwycięstwo w demokratycznym wyścigu o prezydenturę ma 77-letni senator Bernie Sanders. Co prawda przedstawia się on jako zwolennik państwa opiekuńczego w skandynawskim stylu, ale czasem wychodzi z niego socjalistyczny radykał.

– Nie potrzebujemy wyboru pomiędzy 23 rodzajami dezodorantów czy 18 markami butów w sytuacji, w której są w naszym kraju głodujące dzieci – mówił w trakcie kampanii wyborczej z 2016 r. – W obecnych czasach amerykański sen ma większą szansę na realizację w krajach Ameryki Południowej. takich jak Ekwador, Wenezuela czy Argentyna – twierdził w 2011 r. W latach 80. jeździł zaś do komunistycznej Nikaragui, udzielając propagandowego wsparcia jej władzom, a także wybrał się na miesiąc miodowy do Związku Sowieckiego. Obecnie ma duże poparcie wśród milenialsów i studentów, którzy zwątpili w kapitalizm. (Z sondażu przeprowadzonego na jesieni 2017 r. na zlecenie amerykańskiej Fundacji Pamięci Ofiar Komunizmu wynika, że 44 proc. przedstawicieli pokolenia milenialsów z USA wolałoby żyć w ustroju socjalistycznym niż w kapitalizmie. Aż 23 proc. z nich uważa Józefa Stalina i przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una za bohaterów). Nie przeszkadza im to, że socjalista Sanders jest milionerem należącym do 1 proc. najbogatszych Amerykanów. – Jeśli napiszecie książkę będącą bestsellerem, też możecie zostać milionerami tak jak ja – powiedział po ujawnieniu swoich zeznań podatkowych.

Wygląda więc na to, że wyścig o prezydenturę wśród demokratów będzie niezwykle barwny i o wiele bardziej zacięty niż w 2016 r. Były wiceprezydent Joe Biden – znany z licznych gaf i borykający się z oskarżeniami o „zbytnią poufałość" wobec kobiet – będzie mógł się w nim prezentować jako ostoja normalności. Część elektoratu narzekająca na populizm Trumpa będzie wyrywała sobie włosy z głowy, słysząc coraz to bardziej awangardowe pomysły gospodarcze demokratycznych kandydatów walczących o głosy milenialsów. A co będzie w 2024 r.? Być może usłyszymy pomysły, przy których obecny program Andrew Younga wyda się wszystkim nudny...

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie