To może przeciwnie, potrzebne będą podwyżki stóp procentowych, aby stłumić inflację, która na początku 2020 r., jak powszechnie oczekują ekonomiści, może sięgnąć 4 proc. rocznie? Na lipcowym posiedzeniu RPP, pod wpływem opublikowanych wtedy prognoz DAE NBP, został nawet zgłoszony wniosek o podwyżkę stóp poparty przez dwóch członków.
Od tego czasu zaszły pewne zmiany w gospodarce. Nie widzę obecnie podstaw do nasilenia się procesów inflacyjnych, zwłaszcza tych, które mogłyby być przesłanką do podnoszenia stóp procentowych, czyli ceny kredytu. Mieliśmy ruch cen żywności związany z suszą, ale to leży poza zasięgiem oddziaływania polityki pieniężnej. W związku z sytuacją międzynarodową, zwłaszcza po ataku na rafinerie w Arabii Saudyjskiej, była obawa, że mocno podrożeje ropa naftowa, co miałoby wpływ nie tylko na ceny paliw i energii, ale też np. na ceny wyrobów branży chemicznej. Te wszystkie obawy się nie spełniły. Okazało się, że zapasy ropy w Arabii Saudyjskiej były wystarczająco duże, żeby – pod presją USA – ustabilizować rynek. USA z kolei w ciągu roku rozwiązały swój główny problem, ograniczający ich elastyczność w kształtowaniu podaży, tzn. rozwinęły infrastrukturę umożliwiającą dostawy do wybrzeża ropy ze złóż łupkowych w głębi kraju. Kilka krajów, np. Ekwador, zastanawia się, czy nie wycofać się z OPEC, bo przy obecnych cenach chciałyby zwiększyć podaż ponad obowiązujące limity. Nawet w OPEC brakuje wiary, że ropa może istotnie podrożeć. USA, gdzie praktycznie co roku są jakieś wybory, chcą i mogą utrzymywać ceny benzyny, a zatem ropy, w ryzach.
Inflacja przyspiesza jednak także pod wpływem sytuacji na rynku pracy, co przejawia się m.in. tym, że szybciej drożeją usługi niż towary. Tymczasem na przyszły rok rząd zaplanował gwałtowną podwyżkę płacy minimalnej, pierwszą z cyklu, które do 2024 r. mają ją doprowadzić do 4 tys. zł brutto. Podziela pan ocenę prezesa NBP Adama Glapińskiego, że to będzie miało „zaniedbywalny" wpływ na inflację?
Nie wiadomo, w jakim stopniu te podwyżki płacy minimalnej przełożą się na ruch w górę całej piramidy płac. Szacunki, które wykonano w NBP, faktycznie sugerują, że ten ruch będzie ograniczony. Jestem skłonny w to wierzyć, bo wbrew moim obawom sprzed roku rząd okazał się dość odporny na żądania płacowe w sferze budżetowej. Podwyżki w budżetówce są, ale nie wymykają się spod kontroli. Inną kwestią jest, że strajk nauczycieli był wyjątkowo nieudolnie zorganizowany.
Podziela pan optymizm premiera Morawieckiego, że szybkie podnoszenie płacy minimalnej wymusi modernizację gospodarki, doprowadzi nieomal do rewolucji technologicznej?