Był pan jedynym spośród 25 uczestników konkursu prognostycznego „Parkietu", który przewidział majową obniżkę stóp procentowych. Na czym oparł pan tę prognozę? Wyczytał pan intencję RPP z wypowiedzi jej członków, czy też uznał pan, że obniżka jest potrzebna, a RPP postąpi rozsądnie?
Członkowie RPP tej decyzji nie zapowiedzieli. Przeciwnie. Przed majowym posiedzeniem pojawiły się komentarze kilku spośród tych, którzy zwykle mają niską awersję do inflacji (czyli tzw. gołębi – red.), wykluczające kolejną obniżkę. Na podstawie uzasadnienia kwietniowej obniżki nabrałem jednak przekonania, że biorąc pod uwagę skalę szoku, który uderzył w polską gospodarkę, i jego antyinflacyjne efekty, RPP będzie chciała w pełni wykorzystać konwencjonalne narzędzia polityki pieniężnej i obniży stopy do zera. Rada teoretycznie mogła z tą decyzją poczekać. Uznałem jednak, że publikowane przed majowym posiedzeniem dane dotyczące sytuacji w gospodarce w kwietniu będą fatalne, a RPP nie będzie chciała czekać.
Co takiego znalazło się w uzasadnieniu tej kwietniowej decyzji, gdy stopa referencyjna NBP została obniżona z 1 do 0,5 proc., co pozwalało oczekiwać kolejnej obniżki? Większość obserwatorów polityki pieniężnej tego nie dostrzegła.
Kwietniowej obniżki się nie spodziewałem (spośród uczestników konkursu „Parkietu" spodziewał się jej tylko Paweł Mizerski z AXA TFI – red.), próbowałem więc zrozumieć, dlaczego się pomyliłem. W uzasadnieniu tamtej decyzji RPP pisała, że ma ona wspierać stabilność makroekonomiczną i finansową. RPP nie podzielała najwyraźniej obaw, podnoszonych przez część ekonomistów, że dalsze obniżki stóp mogą być szkodliwe, bo mają negatywny wpływ na wyniki sektora bankowego i zagrażają stabilności finansowej. Kanał kredytowy, którego te obawy dotyczą, nie jest zresztą jedynym kanałem oddziaływania obniżek stóp na gospodarkę. Moim zdaniem z tego komunikatu wynikało, że w ocenie RPP bilans wszystkich efektów obniżek stóp jest dodatni, tzn. w średnim terminie będzie pozytywny dla gospodarki i będzie przyczyniał się do podniesienia inflacji. Czyli RPP widziała sens wykorzystania do końca konwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej, ale chciała wygładzić ścieżkę stóp, tzn. rozłożyć te obniżki w czasie.