W 2011 roku oba metale osiągnęły historyczne szczyty. Srebro w pewnym momencie doszło do poziomu 49,5 USD za uncję, a złoto – 1 920 USD. Od tamtej pory losy obu rynków potoczyły się odmiennie: złoto regularnie ustanawia nowe rekordy, dziś osiągając już cenę 3 650 USD, a to oznacza wzrost o 90 proc. ponad maksimum z 2011 roku, podczas gdy srebro wciąż pozostaje ponad 20 proc. poniżej szczytu sprzed ponad dekady.

Przyczyn tej dysproporcji należy szukać w różnicach funkcjonalnych. Złoto to przede wszystkim aktywo rezerwowe i „bezpieczna przystań”, której wartość napędza popyt banków centralnych i inwestorów instytucjonalnych. Srebro ma podwójny charakter: z jednej strony stanowi lokatę kapitału, z drugiej – jest jednym z kluczowych surowców przemysłowych. I właśnie ta druga rola coraz mocniej determinuje rynek. W 2024 roku popyt przemysłowy sięgnął rekordowych 680,5 mln uncji, głównie dzięki sektorowi fotowoltaiki, elektromobilności, elektronice i rozwojowi infrastruktury energetycznej. Co ważne, to już czwarty rok z rzędu, gdy przemysłowy apetyt na srebro wyznacza nowe maksima. Z drugiej strony podaż nie rośnie w podobnym tempie. Srebro wydobywa się głównie jako produkt uboczny kopalń miedzi, cynku czy ołowiu, co ogranicza elastyczność podaży wobec wzrostu popytu. Efektem jest pięcioletnia passa deficytów na rynku, które w latach 2021–2024 wyniosły łącznie ok. 678 mln uncji. Rok 2025 również zapowiada się jako kolejny z ujemnym bilansem.

Na tle tych trendów szczególnie interesująca staje się polityka banków centralnych. Od trzech lat globalne instytucje rezerwowe kupują rekordowe ilości złota, przekraczając 1 000 ton rocznie i wzmacniając jego rolę jako kluczowego aktywa rezerwowego. Złoto stało się w rezerwach banków centralnych ważniejsze niż euro czy nawet amerykańskie obligacje skarbowe. Tymczasem dopiero niedawno Rosyjski Bank Centralny uznał srebro za aktywo strategiczne. Ten ruch może być impulsem dla innych banków centralnych do dywersyfikacji rezerw również w kierunku srebra – szczególnie w sytuacji, gdy globalny rynek tego metalu pozostaje w chronicznym deficycie, a złoto szybko drożeje.

Zestawienie tych czynników – deficytu podażowego, rosnącego wykorzystania przemysłowego i potencjalnego popytu instytucjonalnego – sugeruje, że srebro ma coraz silniejsze fundamenty do poprawy swojej pozycji wobec złota. Czy osiągnie poziomy sprzed 2011 roku? Pewności oczywiście nie ma, ale szansa na skrócenie dystansu do złota nigdy w ostatniej dekadzie nie była tak duża.