Po pandemii ewidentnie zmieniła się charakterystyka rynku oraz kreślone na nim tendencje.

Można powiedzieć, że jeden z ważnych atutów tego rynku, czyli większa doza przewidywalności niż w przypadku akcji, nie do końca jest już obecny, szczególnie przy instrumentach o większym duration.

Można zaryzykować stwierdzenie, że do pewnego stopnia podkopane zostały fundamenty rynku obligacji skarbowych. Od momentu zakupu instrumentu do czasu jego planowanego wykupu może się bowiem zadziać bardzo wiele, a ostatnie kwartały pokazały, że owe zmiany przynieść mogą rozmiary wcześniej znane z rynku akcji, a nie długu. Oczywiście to już za nami i przy obecnych stopach zakładać można, że aż tak duże zmiany niekoniecznie się szybko powtórzą. Tym niemniej nie wyklucza to i tak sporej zmienności, którą trudno uznać za atut w oczach konserwatywnych inwestorów, z którymi ta klasa aktywów jest kojarzona. Wydaje się, że rynek ten został zdominowany przez aktywnych graczy korzystających na sporej zmienności.

Dobrze obrazują to zmiany z ostatnich miesięcy. W grudniu banki centralne na czele z kluczowym Fedem ogłosiły modyfikację stanowiska z jastrzębiego na bardziej gołębie. Tym samym rozważania nad ewentualnymi podwyżkami stóp ustąpiły miejsca potencjalnym obniżkom w przyszłości. Rynek tak bardzo podekscytował się tą transformacją, że zaczął wyceniać cały dość głęboki cykl łagodzenia polityki monetarnej. Założenia te stały w jawnej sprzeczności z deklaracjami samych bankierów centralnych, które w ramach tzw. wykresu kropkowego, zaprezentowanego przez Fed, były wyraźnie bardziej konserwatywne. Przed posiedzeniem Fedu pod koniec stycznia zaczęło się więc mówić, że Jerome Powell będzie musiał wylać kubeł raczej chłodnej wody na rozgrzane głowy inwestorów. Wyraźny spadek rynkowych stóp zmniejsza bowiem restrykcyjność prowadzonej polityki poprzez ograniczenia skali jej bieżącego oddziaływania, co może mieć negatywny skutek na cele Fed.

Podobnie było jesienią ub.r., ale wówczas rynek zagalopował się w drugą stronę. Gdy w październiku oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji rządu amerykańskiego osiągnęło psychologiczny poziom 5 proc., decydenci z Fedu zaczęli otwarcie mówić, że skala zacieśnienia rynkowych warunków monetarnych jest na tyle duża, że wymagać będzie korekty z ich strony. Ta zresztą w istocie miała miejsce, co wsparte zostało obserwowanymi tendencjami dezinflacyjnymi. Rynek w trakcie samego ostatniego kwartału przereagował więc dwukrotnie. W tym kontekście teza, że również w tym roku dojdzie do kolejnego zagalopowania się inwestorów w swych oczekiwaniach, nie wydaje się zbyt odważna. Można także zacząć się zastanawiać, czy dług dalej spełnia znane z przeszłości zadanie stabilizujące portfel inwestorów. To pytanie jest o tyle ważne, że zmianie uległa jego korelacja z akcjami z ujemnej, obserwowanej w przeszłości, na dodatnią, doświadczaną obecnie. Tym samym akcje i obligacje co do zasady podążają w podobnych kierunkach z tą różnicą, że dług ma ograniczoną skalę wzrostu, a akcje nie.