Różnica między rentownościami amerykańskich papierów dziesięcio- i dwuletnich jest obecnie rekordowo niska. Historycznie odwrócona krzywa dochodowości wskazywała na nadchodzącą recesję w największej światowej gospodarce. Obecnie różnica między obligacjami z długiego i krótkiego końca sięga -70 pkt baz. Nawet przed wielkim kryzysem finansowym w latach 2007–2008 spread nie był tak ujemny. Ówczesny rekord wyniósł -19 pkt baz.

Wydaje się więc, że rynki dyskontują już pogorszenie koniunktury w amerykańskiej gospodarce, które zostało potwierdzone m.in. przez publikowane w ubiegłym tygodniu słabsze dane ze sfery realnej. Pomimo spowolnienia inflacji za oceanem z 8,2 proc. do 7,7 proc. w październiku retoryka Rezerwy Federalnej pozostaje jastrzębia. Docelowa stopa procentowa za oceanem powinna przekroczyć 5 proc., co jest wyceniane przez rynek. W ubiegłym tygodniu oczekiwania co do takiego poziomu stóp procentowych potwierdzili niektórzy przedstawiciele Fedu. Rynek zareagował dalszą przeceną obligacji. Najsilniej zareagowały właśnie papiery z krótkiego końca krzywej, które od listopadowego dołka rentowności oddały już 20 pkt baz.

Krzywe rentowności powoli odwracają się na całym świecie. W Niemczech papiery dwuletnie są notowane blisko 2,09 proc., podczas gdy obligacje z długiego końca w poniedziałek rano były handlowane po 2,04 proc. Póki co spread wynosi więc -5 pkt baz. Na pozostałych rynkach w strefie euro spready się zawężają. W przypadku Francji, Włoch czy Hiszpanii różnica między papierami dziesięcio- i dwuletnimi spadła od tegorocznych szczytów już o około 100 pkt baz. Obligacje dwuletnie zaczęły zachowywać się słabiej, gdy Europejski Bank Centralny zaczął mocniej sygnalizować zacieśnienie pieniężne wiosną tego roku.

Trochę inaczej wygląda sytuacja na krajowym rynku długu. U nas spread jest ujemny przez większość tego roku. Tegoroczny rekord został ustanowiony na początku sierpnia, gdy Rada Polityki Pieniężnej zaczęła sygnalizować zakończenie cyklu zacieśnienia monetarnego. Po lipcowej hossie na papierach skarbowych, gdy rentowność obligacji dziesięcioletnich doszła w pobliże 5,3 proc., sentyment na rynkach uległ pogorszeniu.

Obligacje w regionie zachowują się podobnie jak te na polskim rynku. Wynika to z tego, że Czechy i Węgry jako pierwsze w Europie zaczęły podnosić stopy procentowe w połowie ubiegłego roku, a obecnie wstrzymują się z dalszymi podwyżkami. We wtorek poznamy decyzję węgierskiego banku centralnego. Inwestorzy nie oczekują zmiany, a oczekiwania na dalsze ruchy są raczej wygaszane.