Indeks WIG20 rozpoczął poniedziałkową sesję z animuszem, wyróżniając się na tle innych europejskich indeksów, ale sił bykom wystarczyło jedynie na pierwsze dwie godziny notowań. Później musiały skapitulować pod naporem pogarszających się nastrojów na rynkach globalnych. Obawy o kondycję chińskiej, a więc i globalnej gospodarki, jakie pojawiły się po publikacji mocno rozczarowujących danych z Państwa Środka, wzięły górę.
Czy to oznacza powrót WIG20 do trendu spadkowego? Niekoniecznie. Przynajmniej jeżeli to oceniać na podstawie analizy technicznej. W tym miejscu wróćmy na chwilę do piątkowej sesji na warszawskiej giełdzie.
Indeks dużych spółek zamknął ją wzrostem o 4,38 proc. Największym od czasu „wojennego odreagowania" w dniu 25 lutego br. (+8,44 proc.). Tym samym przerwał on serię dziewięciu kolejnych spadkowych sesji, zamykając się na plusie pierwszy raz w maju. Tak silne odreagowanie zrodziło się z ogromnego wyprzedania po tym, jak niemal od początku kwietnia spadał on bez większej korekty, tracąc łącznie od początku roku ponad 25 proc.
To jednak tylko statystyka. Chociaż już samą skalę piątkowego odbicia można zapisać stronie popytowej na plus. Wtedy po zwrocie w końcówce lutego indeks WIG20 korygował styczniowo–lutowe spadki przez ponad miesiąc. Już samo to jest pozytywnym sygnałem. Jeszcze mocniejszym sygnałem jest to, co wydarzyło się dzień wcześniej, w czwartek 12 maja. WIG20 po spadku do 1652,30 pkt. zawrócił, kończąc dzień prawie 40 pkt wyżej i kreśląc na wykresie dziennym świecę doji. Piątkowy wystrzał o 4,38 proc., razem z ogromnym przecież wyprzedaniem, potwierdził rynkowy zwrot i stanowi zapowiedź dalszych wzrostów w kolejnych tygodniach. Gdyby punkt odniesienia stanowiła korekta z marca, to w drugiej połowie czerwca lub w lipcu indeks ma szansę powrócić powyżej 2000 pkt. Akurat wtedy tam powinna znajdować się linia oporu poprowadzona po szczytach ze stycznia i końca marca. I tam też rozstrzygną się techniczne losy indeksu na drugą połowę roku.
Na gruncie analizy technicznej perspektywy dla polskiego rynku akcji na najbliższych kilka tygodni prezentują się więc nie tak źle. Wygląda na to, że w ubiegłym tygodniu został wyznaczony średnioterminowy dołek, a teraz w bólach rodzi się faza odreagowania.