W środę kurs EUR/PLN ustanowił nowe minimum średnioterminowego trendu spadkowego trwającego od lutego (4,22). Mimo to tempo tego trendu jest tak powolne, że wystarczyłoby parę dni ponownego szybkiego osłabienia naszej waluty, by spora część tej zwyżki została zniwelowana. Takiemu scenariuszowi sprzyjają rosnące pokusy do realizacji zysków na skorelowanym z kursem złotego rynku akcji.

"Pełzający" trend spadkowy EUR/PLN koresponduje z trendem bocznym na rynku obligacji. Rentowność 10-latek od lutego praktycznie stoi w miejscu, oscylując nieznacznie wokół 6,25 proc. To prawdopodobnie przysłowiowa "cisza przed burzą", zapowiadająca silny ruch notowań. Nie jest jasne, w jakim kierunku, ale coraz więcej przemawia za wzrostem rentowności obligacji (czyli spadkiem ich cen).

Choćby ewolucja oczekiwań dotyczących stóp procentowych. Rosnąca inflacja i wzrost wskaźników wyprzedzających koniunktury sugerują, że o kolejne obniżki stóp nie będzie łatwo. Ten sam czynnik może zresztą wesprzeć notowania złotego. Ceny obligacji znajdują się poza tym pod presją ze strony rosnących potrzeb pożyczkowych budżetu państwa.