Obawy o to, że także ECB dołączy do „klubu drukarzy pieniądza” okazały się być dość skuteczne. Notowania EUR/USD zapikowały jeszcze w godzinach rannych do 1,3065, po czym po korekcyjnym odbiciu i ustanowieniu po godz. 9:00 górki w okolicach 1,3120 powróciły do spadków ustanawiając nowe minimum w rejonie 1,3030. Większego wpływu na notowania nie miały ani opublikowane o godz. 11:00 dane o bilansie handlowym w strefie euro (2 mld EUR deficytu w lutym), a także wstępny, kwietniowy wskaźnik nastrojów konsumenckich w USA sporządzany przez Uniwersytet Michigan z godz. 15:55. Tutaj doszło do pozytywnej niespodzianki – odczyt wyniósł 61,9 pkt. wobec prognozowanych 58,5 pkt. i 57,3 pkt. w końcu marca.

W kraju kluczową informacją były dane GUS o średniej płacy i zatrudnieniu w marcu. O ile wynagrodzenia wzrosły bardziej, niż się spodziewano (5,7 proc. r/r wobec prognozy na poziomie 4,1 proc. r/r) o tyle, dalszy spadek odnotowano w obszarze zatrudnienia. Dane te mogą sugerować, iż w kwietniu RPP wstrzyma się z obniżką stóp procentowych, chociaż istotniejszy może okazać się poniedziałkowy odczyt dynamiki produkcji przemysłowej w marcu (prognoza -6,5 proc. r/r). Poza tym warta odnotowania jest deklaracja premiera Donalda Tuska, który przyznał, iż termin 2012 r. jako data przyjęcia euro jest wprawdzie trudny do osiągnięcia, ale wciąż realny. Złotego nie wspierały informacje z rynków akcji, gdzie WIG20 zakończył piątkowy handel wyraźnymi spadkami. Niemniej, nasza waluta zachowywała się dzisiaj dość stabilnie. W piątek po południu (godz. 16:18) za euro płacono 4,29 zł, dolar był wart 3,2870 zł, a frank 2,8180 zł. W przypadku „szwajcara” wpływ na jego zachowanie się miała także wypowiedź szefa Narodowego Banku Szwajcarii, która miała miejsce przed południem. Jean-Pierre Roth niejako przypomniał inwestorom, iż bank centralny jest gotów interweniować na rynku w celu osłabienia lokalnej waluty, co automatycznie przełożyło się na spadki CHF względem głównych światowych walut.

Marek Rogalski

Analityk DM BOŚ