W efekcie o godz. 9:00 euro jest warte już tylko 4,3750 zł, dolar tanieje do 3,2750 zł, a frank kosztuje niecałe 2,90 zł. Wyraźne przesunięcia widoczne są także na rynku EUR/USD – opór w rejonie 1,33 został dość wyraźnie sforsowany. Dzisiaj rano notowania tej pary oscylują wokół 1,3360.
Opublikowany wczoraj wieczorem komunikat FED nie zdołał zepsuć nastrojów. Zgodnie z oczekiwaniami bank centralny utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie, nie zasygnalizowano też możliwości zwiększenia skali operacji „quantitative easing”. Zwrócono natomiast uwagę, iż gospodarka zaczyna wykazywać pewne oznaki stabilizacji, co tak naprawdę było najważniejszym sformułowaniem dla inwestorów. Zwolennicy teorii „zielonego światła” dostali kolejne argumenty, aby zwiększać zaangażowanie w bardziej ryzykowne aktywa w nadziei na zbliżające się ożywienie gospodarki. Wczoraj pisałem o dość kuriozalnej interpretacji odczytu amerykańskiego PKB za I kwartał, który był gorszy od prognoz. Doszukano się jednak wyraźnego wzrostu wydatków konsumenckich, co odebrano jako oznakę możliwego ożywienia w kolejnych miesiącach. Inwestorzy nie przejęli się także tym, iż Światowa Organizacja Zdrowia podniosła poziom zagrożenia do „5” w 6-stopniowej skali, co sugeruje ryzyko wystąpienia pandemii świńskiej grypy. Dopóki nie pojawią się ciężkie przypadki zachorowań w krajach rozwiniętych, rynki nie będą się tym zupełnie przejmować. To zupełne odwrócenie schematu zachowań względem poniedziałku. Ale taki jest rynek, a obecnie wyraźnie dominują tzw. łowcy okazji.
Dzisiaj mamy ostatni dzień miesiąca, a także handel przed długim weekendem, chociaż z dużych centrów handlu 1 maja pracować będą Londyn i Nowy Jork. Niemniej, tak czy inaczej płynność rynku będzie nieco niższa. Dzisiaj mamy wiele istotnych publikacji, z których na uwagę zasługują dane o inflacji w strefie euro (godz. 11:00), a także paczka odczytów z USA – cotygodniowe bezrobocie (14:30), dynamika dochodów i wydatków konsumentów w marcu (14:30), koszty zatrudnienia w I kwartale (14:30) i publikacja kwietniowego indeksu Chicago PMI (15:45). Warto będzie także zwrócić na zaplanowane przesłuchania w Izbie Reprezentantów odnośnie kondycji sektora finansowego, a także jutrzejsze odczyty indeksu nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan w końcu kwietnia (15:45) i indeksu ISM dla przemysłu (16:00).Z krajowych informacji warto zwrócić uwagę na wypowiedź prof. Dariusza Filara z RPP dla mediów. Nie wykluczył on, iż w całym roku wzrost PKB wciąż może być dodatni i wynieść około 1 proc. Dodał również, że do kolejnej obniżki stóp procentowych nie powinno dojść wcześniej, niż w czerwcu. To akurat wpisuje się w oczekiwania rynku, podparte wczorajszym komunikatem Rady, która zwróciła uwagę, iż wskaźnik inflacji może przez kilka miesięcy utrzymywać się na podwyższonym poziomie za sprawą wzrostu cen żywności i zmian cen regulowanych.
[b]EUR/PLN:[/b] Rynek ewidentnie realizuje schemat przerabiany po 18 lutego i po 31 marca b.r. To nie wyklucza, iż w perspektywie kilkunastu dni osiągnięcia poziomu 4,30 i nawet jego naruszenia. Dzisiaj z racji zbliżającego się weekendu bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz oscylacji w przedziale 4,3650-4,40. Dzienne wskaźniki wskazują na przewagę strony podażowej na euro.
[b]USD/PLN:[/b] Para powiela schemat EUR/PLN wzmacniana dodatkowo przez wzrosty EUR/USD. Najbliższe wsparcie to rejon 3,2550-3,26 wyznaczany przez minima z początku kwietnia b.r. Dzienne wskaźniki potwierdzają dominację strony podażowej na USD. Silnym oporem są okolice 3,30-3,31. Docelowo w przeciągu kilkunastu dni celem wydają się być okolice 3,20.