Publikacja komunikatu banku przyczyniła się wczoraj do skokowego umocnienia dolara kanadyjskiego, który już wcześniej systematycznie zyskiwał wobec dolara amerykańskiego. Na rynkach akcji tematem numer jeden są świetne wyniki Apple, które wywindowały notowania amerykańskich indeksów z powrotem do maksimów.
O dobrych danych z kanadyjskiej gospodarki [link=http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=13753]pisaliśmy już wcześniej[/link], podkreślając szczególnie wyraźne ożywienie na rynku pracy, element, którego zdecydowanie brakuje amerykańskiej gospodarce. Poprawa sytuacji gospodarczej w Australii skłoniła tamtejszy bank centralny do podniesienia stóp procentowych już jesienią zeszłego roku, jednak w przypadku Kanady bank centralny jest wrażliwy na kwestię kursu USDCAD, który mógłby zaszkodzić konkurencyjności kanadyjskich eksporterów. To sprawiło, iż od kwietnia minionego roku stopy procentowe w Kanadzie utrzymywane były na poziomie 0,25%. Jednocześnie w kwietniu minionego roku, Bank Kanady wprowadził zapewnienie, iż przy ówczesnej perspektywie inflacyjnej, poziom stóp procentowych nie zostałby [link=http://www.bankofcanada.ca/en/fixed-dates/2009/rate_210409.html]zmieniony do końca drugiego kwartału 2010 roku[/link]. Teraz to zapewnienie zostało usunięte i rynek oczekuje pierwszej podwyżki już w czerwcu.
Rozwiązanie wprowadzone przez Bank Kanady można porównać do stosowanej przez Fed frazy „extended period”. W obydwu przypadkach chodzi bowiem nie tylko o zapewnienie najkrótszej płynności po minimalnym koszcie, ale także o wpływ na nieco dłuższe stopy procentowe poprzez kanał oczekiwań (usunięcie ryzyka podwyżki stóp). Tym samym wycofanie się z takiego zapewnienia oznacza eskalację oczekiwań co do stóp krótkoterminowych w niedalekiej przyszłości i samo w sobie jest zacieśnieniem polityki pieniężnej. Decyzja Banku Kanady wpisała się świetnie w sytuację techniczną na parze USDCAD, gdzie od ponad roku obserwujemy trend spadkowy. Dolar kanadyjski tracił pod koniec minionego tygodnia, m.in. pośrednio w związku z „aferą Goldmana”, jednak w poniedziałek obroniony został opór 1,0207/30 i to za pomocą spadającej gwiazdy, sugerując, iż wcześniejsze osłabienie było jedynie chwilową korektą. Decyzja banku wywołała niemal natychmiastowy spadek z 1,0120 do 0,9975, zaś dziś rano para notowana jest już na poziomie 0,9940. Wyraźne wsparcie (widoczne na wykresie w interwale tygodniowym) rysuje się na poziomie 0,9760.
Na rynkach akcji tematem numer jeden jest kolejny świetny sezon wyników spółek technologicznych. Wczoraj nie po raz pierwszy wynikami zaskoczył Apple. Spółka podała zysk na akcję na poziomie 3,33 USD (oczekiwano 2,41 USD) oraz przychody na poziomie 13,5 mld USD (oczekiwano 12 mld). Tak dobre wyniki to efekt rekordowej sprzedaży iPhone, spółka poinformowała też o bardzo udanym debiucie iPad-ów. Dobrymi wynikami pochwaliły się też Yahoo (zysk na akcję 22 centy, wobec oczekiwanych 13) oraz Goldman Sachs (zysk na akcję 5,59 USD wobec oczekiwanych 4,14 USD). W tym ostatnim przypadku inwestorzy nadal realizowali jednak zyski, gdyż na rynku dominuje przekonanie, iż krok wykonany przez SEC otwiera drogę do kolejnych pozwów przeciw bankowi ze strony klientów. Wobec świetnych wyników spółek notowania amerykańskich indeksów wróciły już w okolice tegorocznych maksimów. Test poziomu 1210 pkt. na kontraktach na S&P500 będzie ważny ze względu na ryzyko zarysowania się formacji podwójnego szczytu.
Dobre nastroje na rynkach akcji nie pomagają notowaniom euro, w momencie gdy inwestorzy coraz agresywniej obstawiają kontynuację greckich problemów. Wczoraj 10-letni spread wobec obligacji niemieckich wzrósł już powyżej poziomu 480 bp. Rośnie też portugalski spread – w ciągu ostatnich dwóch tygodni o 50 bp do 158 bp. Pomimo krótkotrwałej pozytywnej reakcji na odczyt indeksu ZEW (53 pkt.), notowania pary EURUSD konsekwentnie osuwają się w kierunku tegorocznego minimum na poziomie 1,3267.