Podobnie jak dane z Chin – w ostatecznym odczycie indeks PMI sporządzany przez HSBC był nieco lepszy i wyniósł 49,9 pkt. Bo inwestorzy skoncentrują się raczej na danych z Eurolandu (poza danymi PMI mamy dość ważną aukcję obligacji w Hiszpanii), oraz wieściach z USA (cotygodniowe bezrobocie i indeks ISM dla przemysłu). Od rana widać utrzymującą się presję na wzmocnienie dolara – to efekt znów rosnącej awersji do ryzyka. Niemniej w większym stopniu widać obawy o Europę za sprawą spekulacji wokół Grecji (wczoraj pojawiły się kuriozalne spekulacje, jakoby tamtejszy rząd rozważał opcję wyjścia ze strefy euro i zatrudnił w tym celu renomowaną kancelarię prawniczą z USA), a także europejskich banków (dzisiejszy Financial Times pisze o spięciu w poglądach pomiędzy MFW, a Komisją Europejską, która uważa, że nie ma potrzeby dokapitalizowania tych instytucji). Szeroko o wpływie poszczególnych odczytów na rynek piszę jak zawsze w subiektywnym kalendarzu.
Opublikowany dzisiaj rano indeks PMI Markit/HSBC dla Polski okazał się słabszy – wyniósł w sierpniu 51,8 pkt. wobec 52,93 pkt. w lipcu. Widać wpływ spadku zamówień eksportowych, co akurat nie powinno zbytnio dziwić biorąc pod uwagę spowolnienie niemieckiej gospodarki. Wydaje się, że kolejne miesiące przyniosą dalsze zniżki indeksu PMI, chociaż ich skala nie powinna być duża. Po dzisiejszej publikacji złoty nieco stracił, ale ruch nie był zbyt duży. Dalsze rozdanie zależy oczywiście rozwoju wypadków na rynkach globalnych. Niemniej powodów do umocnienia się naszej waluty nie ma.
O godz. 7:45 napłynęły dane o szwajcarskim PKB w II kwartale – odczyt wyniósł 2,3 proc. r/r – minimalnie poniżej szacunków na poziomie 2,4 proc. r/r. O godz. 9:15 poznaliśmy lipcową sprzedaż detaliczną, której dynamika spowolniła do 1,9 proc. r/r z 7,4 proc. r/r w czerwcu. Z kolei o godz. 9:30 okazało się, że indeks PMI dla przemysłu spadł w sierpniu do 51,7 pkt., czyli był nieco lepszy od oczekiwanych 51 pkt. W efekcie frank dalej zyskuje - inwestorzy wskazują na to, o czym już pisałem wczoraj popołudniu: obawy o strefę euro i „drukowanie" dolarów przed FED, a zwłaszcza spadające przekonanie, iż SNB i rząd są w stanie na dłużej ograniczyć aprecjację franka.
EUR/PLN
: Jeszcze wczoraj wieczorem notowania zeszły poniżej 4,14. Do testu okolic 4,12 jednak nie doszło i wydaje się, że może to być dość trudne. Dzisiaj, biorąc pod uwagę pogarszające się nastroje globalne, realny wydaje się powrót w okolice 4,15.