O godzinie 17:32 kurs USD/PLN testował poziom 3,3625 zł, wobec 3,4007 zł w piątek na zamknięciu. Kurs EUR/PLN spadł do 4,3963 zł z 4,4364 zł, testując najniższe poziomy od połowy listopada. Końcówka roku, a także nieobecność generujących spore obroty inwestorów z Londynu sprawiła, że wszystko to odbyło się na stosunkowo mało płynnym rynku. To nieco zmniejsza wartość prognostyczną dzisiejszego ruchu.
Złoty zachowywał się we wtorek dużo lepiej niż węgierski forint, południowoafrykański rand, czy meksykański peso. To sugeruje, że za jego aprecjacją stały przede wszystkim czynniki lokalne. Aczkolwiek wzrost indeksu Conference Board w grudniu do 64,5 pkt., co jest najwyższym poziomem od kwietnia br., też zapewne pomógł.
Takim lokalnym czynnikiem była kolejna aukcja odkupu bonów skarbowych, jaką dziś przeprowadziło Ministerstwo Finansów. Resort odkupił bony za 2,5 mld zł. To znacząco zmniejsza ryzyko przekroczenia na koniec roku przez dług publiczny progu 55% Produktu Krajowego Brutt (PKB). Tym samym wyklucza możliwość spekulacyjnego ataku na złotego w ostatnich dniach grudnia (przy okazji zmniejsza szansę na interwencję Narodowego Banku Centralnego). Wsparciem mogła też być obecność na rynku Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), o której informowała cześć dealerów.
Niewątpliwie ruch do dołu na EUR/PLN i USD/PLN wspierała sytuacja techniczna na wykresach obu par, która od poprzedniego tygodnia mocno preferuje kierunek południowy. Zwłaszcza w przypadku EUR/PLN. Para ta najpierw wybił się dołem z kanału wzrostowego, a następnie przełamał półroczną linię hossy i przełamała wsparcie tworzone przez grudniowe minima. W tym przypadku możemy już mówić o zmianie trendu na spadkowy. Nieco mniejsze zmiany miały miejsce na wykresie USD/PLN, gdzie doszło do przełamania dwumiesięcznej linii trendu wzrostowego i powrotu poniżej listopadowych maksimów, przez co pojawiła się jedynie szansa na przedłużenie spadkowej korekty.
Jakkolwiek końcówka roku oraz sytuacja techniczna sprzyja obecnie dalszemu umocnieniu złotego, to bez wyraźnego wsparcia ze strony Narodowego Banku Polskiego lub Banku Gospodarstwa Krajowego, złoty w najbliższych dniach raczej pogrąży się w marazmie lub lekko zacznie korygować ostatnią aprecjację, niż będzie dalej zyskiwał na wartości. Ryzyko interwencji walutowej znacznie się zmniejszyło, a na rynkach globalnych powinien w tych dniach dominować marazm. Poniżej poziomu 4,40 zł na EUR/PLN mogą też pojawić się pierwsi chętni chcący zagrać pod prawdopodobne obniżenie ratingów przez S&P dla państw strefy euro na początku stycznia.