Tak naprawdę jednak nie wydarzyło się nic szokującego. Rynek dostrzegł zagrożenia, które dawały o sobie znać od pewnego czasu.
Francuzi i Grecy wybrali...
Francois Hollande wygrał wybory prezydenckie we Francji. Koniec ery ścisłej współpracy pomiędzy A.Merkel a N.Sarkozym oznacza brak mechanizmu szybkiej reakcji w Europie (niezależnie od tego jak niedoskonały był to mechanizm). Co więcej Hollande dał się poznać jako przeciwnik paktu fiskalnego, a jego pomysły na wzrost gospodarczy we Francji raczej nie będą się podobać rynkom finansowym . Rezultaty wyborów w Grecji są jednak jeszcze bardziej niepokojące. Nowa Demokracja zwyciężyła, ale PASOK był dopiero trzeci i te dwie partie (normalnie będące ze sobą w opozycji) mogą nie być w stanie utworzyć rządu. Nawet gdyby zdobyły większość (na chwilę obecną według wstępnych wyników brakuje im dwóch głosów), ich pozycja w parlamencie będzie bardzo słaba, a sukces skrajnych partii utrudni wprowadzanie reform. Dlatego rynek ma prawo do obaw, iż Grecja n ie wywiąże się z ustaleń z wierzycielami i ostatecznie skończy się na mniej kontrolowanym bankructwie kraju.
Dane nie pozostawiają wątpliwości
Niepewność polityczna w Europie pojawia się w niefortunnym momencie. Ubiegły tydzień miał należeć do danych z USA i po części tak było, ale to z Europy nadeszły najbardziej niepokojące wiadomości. Wyraźne pogorszenie koniunktury we włoskim przemyśle czy francuskich usługach sugerują, iż najgorsze dopiero przed europejską gospodarką. Z jednej strony działania EBC zmniejszają ryzyko kryzysu bankowego. Z drugiej jednak potencjał „zaskoczenia" z tej strony w dużym stopniu wyczerpał się i nawet wprowadzenie kolejnej rundy czy obniżka stóp nie pomogą ustabilizować sytuacji na rynku długu wobec pogarszającej się sytuacji makro. To również za mało aby pobudzić europejską gospodarkę. Dlatego naszym zdaniem na rynek mogą wrócić obawy, iż skoro politycy nie potrafili sobie poradzić z problemem rok temu, tym bardziej nie staną na wysokości zadania ty m razem.
Naturalnie pogarszająca się sytuacja makro w USA również nie pomaga. Po danych z rynku pracy większość inwestorów powinna zdać sobie już sprawę z faktu, iż wiosenne deja vu (w ubiegłym roku również w kwietniu rozpoczęło się pogorszenie koniunktury) jest faktem. Część inwestorów będzie jeszcze szukała „pokrzepienia" ze strony Fed (czytaj w kolejnym paragrafie), ale to w najlepszym przypadku odsunie przecenę na rynku.
Rynki globalne z reguły nie przywiązują większej wagi do danych z Kanady, ale naszym zdaniem warto odnotować kwietniowy indeks PMI dla tego kraju. Do tej pory bowiem ożywienie kanadyjskiej gospodarki było dynamiczne. Opublikowany w piątek o 16.00 indeks PMI odnotował jednak spadek z 63,5 do 52,2 pkt. Tym samym indeks znalazł się 12 pkt. (!) niżej niż oczekiwano. Pogorszenie się koniunktury w takich krajach jak Kanada, Szwajcaria czy Wielka Brytania sugeruje, iż problem ma wymiar globalny.