Europejscy politycy będą chcieli wykorzystać dzisiejsze spotkanie Eurogrupy do wypracowania wspólnego stanowiska w temacie „wojen walutowych" przed rozpoczynającym się w czwartek dwudniowym szczytem G-20. Warto będzie też obserwować sytuację polityczną we Włoszech, a także Hiszpanii, która może coraz wyraźniej rzutować na rynki długu, a zatem też na perspektywy wspólnej waluty.
Jak donosi dzisiejszy Financial Times opcji na stole w kwestii ratowania Cypru jest wiele. Najwięcej emocji budzi jednak radykalne ograniczenie rozważanego wcześniej bailoutu o ponad 11 mld EUR do 5,5 mld EUR, obciążenie kosztami prywatnych obligatariuszy (czyli haircut), a także co jest „nowością" możliwość poniesienia strat przez depozytariuszy cypryjskich banków. Politycy mają jednak problem – greckie „strzyżenie" miało być wyjątkiem, który się nie powtórzy (tak oficjalnie twierdzili), a pomysł obciążenia depozytów może mieć fatalny aspekt psychologiczny podważając zaufanie nawet nie do cypryjskiego, ale europejskiego systemu bankowego (zwłaszcza, kiedy zaczyna przeciągać się sprawa powołania nowego supernadzoru w wydaniu ECB). I to niezależnie od faktu, iż cypryjski wątek dotyka głównie „zamożnych" Rosjan. Nie oczekujmy jednak konkretnych decyzji ws. Cypru już dzisiaj, gdyż nie jest ona łatwa. Zresztą jest jeszcze trochę czasu – pomoc zaplanowana jest po wyborach prezydenckich, a wiec na marzec. Cypr stwarza jednak wiele niebezpiecznych pretekstów, zwłaszcza, że inwestorzy znów zaczynają obawiać się o rozwój sytuacji wokół Włoch i Hiszpanii. Ostatnie sondaże pokazują, iż przewaga centro-lewicy nad centro-prawicą mieści się już w granicach błędu statystycznego, a koalicja Bersani-Monti wcale nie jest tak oczywista biorąc pod uwagę krytyczne obecnemu premierowi głosy na lewicy. Z kolei poparcie dla Partii Ludowej hiszpańskiego premiera Mariano Rajoy'a spadło do najniższego poziomu od 20 lat. Przekładając to na rynkowy język – rentowności włoskich i hiszpańskich papierów pną się w górę – krytyczne będzie naruszenie odpowiednio poziomów 4,70 proc. i 5,50 proc. dla 10-letnich obligacji. Jutro w hiszpańskim parlamencie będzie przemawiał szef ECB – chociaż trudno liczyć na to, aby poprawiło to nastroje. Minister Jose Manuel Garcia-Margallo (szef MSZ) powiedział w weekend, iż jego kraj poradzi sobie bez pomocy z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego. To tylko pokazuje, iż w obliczu spadającego poparcia społecznego, Rajoy z własnej woli nie poprosi o finansowanie z ECB, gdyż będzie to oznaczać zgodę na trudne reformy i mniejszą niezależność rządu. A to już daje pole do popisu spekulantom, którzy mogą chcieć postawić premiera pod ścianą, zarabiając przy tym niemałe pieniądze na rynku długu, ale i też przy okazji obstawiając dalsze spadki wspólnej waluty. Z kolei we Włoszech słowa szefa Ligi Północnej, która idzie do wyborów w sojuszu z Silvio Berlusconim, iż należałoby rozważyć wprowadzenie alternatywnej waluty dla euro (na początek w rodzimej Lombardii) mogą tylko budzić coraz większy niepokój przed wyborami zaplanowanymi na 24-25 lutego.
Ten tydzień będzie też zdominowany przez szczyt G-20, który tym razem odbędzie się w Moskwie (14-15 lutego). Zwłaszcza, że jego tematem będzie m.in. kwestie celowej deprecjacji własnej waluty, o których zrobiło się w ostatnich tygodniach dość głośno m.in. za sprawą Japonii. Wprawdzie oficjalnie nikt nikomu nie pogrozi palcem, ale G-20 to zawsze próba sił, a przede wszystkim sztuki dyplomacji. W efekcie można snuć domysły na ile piątkowe słowa japońskiego ministra finansów, iż kurs jena osłabił się bardziej, niż „zakładano", miały swój ukryty cel, a także, co rzeczywiście miał na myśli unijny komisarz ds. walutowych. Olli Rehn przyznał w weekend, iż oczekuje podjęcia bliższej współpracy w ramach koordynacji kursów walut, aby zmniejszyć negatywne skutki dla światowego handlu. Głos w tej sprawie zabrał nawet niemiecki członek ECB, Joerg Asmussen. Stwierdził on, iż spotkania G-7 i G-20 są dobrą „platformą" do tego typu dyskusji. Pytanie też, na ile znaczące może być wypracowanie wspólnej linii rozmów w tej sprawie pomiędzy Europą, a USA, o czym spekuluje dzisiejszy Wall Street Journal.
Technicznie obserwowane dzisiaj odbicie na EUR/USD jest niewielkie. W ostatnich minutach wspólnej walucie pomógł raport opublikowany przez niemiecki resort gospodarki, który optymistycznie zapatruje się na perspektywy ożywienia w tym roku. Trudno jednak zakładać, iż EUR/USD będzie w stanie naruszyć dzisiaj okolice piątkowych maksimów na 1,3428. Celem na najbliższe dni nadal pozostają okolice 1,3290, chociaż trzeba się liczyć z tym, iż dojdzie do próby testowania kluczowej linii wzrostowej trendu w rejonie 1,3210, jeżeli zobaczymy negatywne tendencje na rynkach długu. Zwłaszcza, że potencjalne umocnienie dolara w średnim terminie coraz wyraźniej widać po tygodniowym wykresie koszykowego BOSSA USD...
Opracował: