Emocje przyniosły postanowienia ze Szwecji i Norwegii, a dziś Bank Japonii zaskoczył kosmetycznymi zmianami w programie luzowania ilościowego, które ostatecznie rozczarowały rynek. Poza tym USD oddaje część wczorajszych zysków, a ropa naftowa broni sie przed pogłębieniem dołków.
USD/JPY skoczył do 123,50 w reakcji na decyzję Banku Japonii, który wydłużył duration portfela skupowanych obligacji z 7-10 lat do 7-12 lat, oraz zwiększył skup funduszy ETF o 300 mld JPY. Jakkolwiek posunięcia były nieoczekiwane, tak w swojej skali są rozczarowaniem. Rynek liczył na mocniejszy ruch na posiedzeniu pod koniec stycznia przyszłego roku, a teraz te oczekiwania trzeba odłożyć na bok. Prezes BoJ Kuroda na konferencji prasowej potęgował rozczarowanie i chciał być niczym Obi-Wan Kenobi z IV części Gwiezdnych Wojen, starając się wmówić dziennikarzom, że dzisiejsza decyzja nie jest luzowaniem, tak jakby nie chciał osłabić rynkowych oczekiwań. Inwestorzy mają jednak silniejsze umysły niż szturmowcy imperium, co tłumaczy późniejsze umocnienie jena do 121,80.
Jednakże rynek nie jest obecnie mocno zbudowany na krótkiej pozycji w JPY, zatem potencjał do redukowania pozycji jest skromny, a zatem i skala korekty USD/JPY nie powinna być duża. Wiele zależy do sentymentu na rynku akcji, a dziś pozytywny akcent dla JPY może wspierać cofnięcie rynku europejskiego, jeśli będzie korygować czwartkowe wzrosty pod wpływem spadkowej sesji na Wall Street.. Ale gdy sytuacja się uspokoi, możemy dostać dobre poziomy dla ustanowienia pozycji pod wzrosty USD/JPY w stronę 125. Jeśli nie ze strony oczekiwań polityki BoJ, to w oparciu o jastrzębiość Fed. Sądzimy, że w 2016r. w USA dostaniemy więcej niż dwie podwyżki stóp procentowych, które obecnie wycenia rynek.
Jeszcze wczoraj USD odnotował wyraźne umocnienie wobec walut G10 i rynków wschodzących, co podkreśla stopniowe odbudowywanie długich pozycji po tym, jak Fed ujawnił swój plan. Trudno powiedzieć, czy był to ostatni zryw przed dwutygodniową przerwą świąteczną, ale już teraz obserwowany jest spadek płynności, co może obfitować w chaotyczność ruchów na parach walutowych. Dalej rynek akcji i ropy naftowej dyktują warunki dla innych klas aktywów, a tutaj sytuacja wciąż nie jest klarowna. WTI trzyma się okolic siedmioletniego dołka (34,50 USD/b) i jego przełamanie może być brutalne w skutkach. Jeśli jednak przed świętami do tego nie dojdzie, wyraźnie wzrosną szanse przynajmniej na techniczną korektę, co pozytywnie powinny odebrać też indeksy giełdowe. Wówczas warto zwrócić uwagę na dolara kanadyjskiego. USD/CAD zatrzymał się wczoraj tuż przed psychologicznym 1,40.
Niewiele wydarzeń w kalendarzu makro pozostało do końca tygodnia i nie tutaj będzie trzeba szukać impulsów do handlu. Saldo rachunku bieżącego ze strefy euro zwykle jest ignorowane. Przemówienie prezesa Norges Banku Olsena traci na istotności po wczorajszej decyzji. Po południu inflacja CPI z Kanady będzie mieć znaczenie tylko w przypadku pozytywnego zaskoczenia (prog. 1,5 proc. r/r). W USA indeks PMI dla usług może zyskać na uwadze, a wieczorem dostaniemy przemówienie Jeffreya Lackera z Fed z Richmond.