Z jednej strony bowiem główny wskaźnik rozczarował (liczba nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym) zarówno na poziomie odczytu za styczeń, jak i ze względu na rewizję w dół grudniowego wyniku. Z drugiej strony silniej od prognoz wzrosły wynagrodzenia i lekki spadek odnotowała stopa bezrobocia. Patrząc całościowo, to mimo rewizji w dół, w amerykańskiej gospodarce w grudniu i w styczniu przybywało średnio ponad 200 tys. etatów na miesiąc, co jest wciąż bardzo dobrym wynikiem. Dlatego też należy uznać, że raport ten ma lekko jastrzębi wydźwięk, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że rynek przed publikacją raportu nie wyceniał ani jednej podwyżki stóp procentowych w USA w tym roku, a eurodolar kształtował się na najwyższym poziomie od listopada. Dlatego też zniżka kursu EURUSD pod 1,1150, która dokonała się dopiero pół godziny po publikacji danych wydaje się uzasadniona. Zwłaszcza, że po prezentacji raportu znów zaczęto dawać ponad 50% szans na zacieśnienie polityki pieniężnej przez Fed w grudniu tego roku. Z drugiej strony nie jest to wystarczający argument do trwałego powrotu pod przebite w środę opory usytuowane w pobliżu 1,1050. Do tego potrzebne byłoby kolejne pozytywne zaskoczenie ze strony danych z USA. O takie zaskoczenie w najbliższych dniach będzie jednak trudno ze względu na dość pusty kalendarz publikacji makro na nadchodzący tydzień. Wzrosty zmienności mogą wywoływać jedynie wystąpienia prezes Fed przed Kongresem. Dla pary USDPLN oznacza to tyle, że w krótkim terminie możliwe jest jej zbliżenie się do 4,00, jednak do trwałego pokonania tego poziomu potrzebne będą kolejne sygnały z USA. Zwłaszcza, że kurs EURPLN zadomowił się w pobliżu 4,40 i póki co nie zanosi się, by w najbliższych dniach istotnie oddalił się od tej wartości.

Tomasz Regulski, CFA

starszy analityk rynków finansowych

Raiffeisen Polbank