Tym samym para zbliża się już do poziomów z końca grudnia, kiedy lokalne minimum zostało wyznaczone przy 4,2240. W najbliższych dniach rozstrzygnie się prawdopodobnie, czy ruch zostanie w tę stronę pogłębiony, czy raczej test wspomnianej średniej okaże się nietrwałym ruchem. Na razie brakuje argumentów za większym odbiciem pary poza techniczną korektą wynikającą z wyprzedania w jej notowaniach. Nastawienie wobec rynków wschodzących, a więc i polskiego, pozostaje pozytywne w konsekwencji m.in. środowych informacji z Fed. Najbliższy tydzień będzie z kolei ubogi w istotne publikacje makro czy inne wydarzenia, które tę sytuację mogłyby zmienić. Dopiero w nieco dłuższej perspektywie – kilkutygodniowej – doszukiwać się można potencjalnych źródeł osłabienia złotego. Oprócz potencjalnej korekty ostatnich wzrostów na rynkach wschodzących (którą łatwo wywołać może chociażby kolejna fala obaw o ich kondycję) ważne będą też wydarzenia lokalne, tj. dalsze losy propozycji nt. kredytów walutowych, czy majowa (13.05) rewizja ratingu Polski przez agencję Moody's, która już wcześniej może powodować wzrost nerwowości i osłabienie apetytu na krajowe aktywa. W efekcie w dłuższej perspektywie wciąż wątpliwe jest, by obecne spadki EURPLN okazały się trwałe i najprawdopodobniej wyhamują jeszcze powyżej 4,20, by kurs wrócił nad 4,30 w ramach korekty tego ruchu.