Wczoraj wpłynęło to na umocnienie amerykańskiego dolara i wzrosty na giełdach. Kurs EURUSD po wtorkowym nieudanym teście okolic 1.15, dziś już zmierza do 1.1250. Wczoraj USD był zdecydowanie najsilniejszy wśród walut G10. Z kolei sesja na Wall Street zakończyła się 1% nad kreską i tym samym indeksy znów wyszły na nowe tegoroczne maksima. Złoty lekko stracił na wartości i nad ranem kurs EURPLN rośnie w kierunku 4.30. Dziś poznamy decyzję Banku Anglii ws. stóp procentowych (13:00, o tej samej godzinie publikacja protokołu) oraz inflację CPI i liczbę wniosków o zasiłki z USA (14:30). Dziś również publicznie przemawiać będą członkowie Fed – Powell i Lockhart (16:00) oraz poznamy kolejne wyniki spółek notowanych na Wall Street, w tym m. in.: BlackRock (przed otwarciem), Bank of America (14:45) i Wells Fardo (14:00).

Wczorajsze znacznie słabsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej w USA zostały całkowicie zignorowane przez inwestorów, w tym przede wszystkim grających na umocnienie dolara. Uczestnicy rynku przywiązali znacznie większą wagę do lepszych danych o handlu zagranicznym Chin, które podniosły prawdopodobieństwo podwyżki stóp przez Fed (słaba kondycja światowego wzrostu, w tym głównie Chin to obok niskiej inflacji najważniejszy powód braku kontynuacji cyklu zacieśniania). Stanowiło to dogodny pretekst do kontynuacji odreagowania wcześniejszej słabości amerykańskiego dolara i odbicia od technicznego oporu notowań EURUSD. W najbliższym czasie eurodolar powinien zmierzać do wsparcia na 1.12, a nawet 1.1150.

Obecnie w najdogodniejszej sytuacji zdają się być amerykańskie giełdy – nieważne jak wychodzą dane i jakie są doniesienia z USA, czy ze świata, indeksy i tak mają powody do wzrostów, co z resztą widać na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Dobre dane z Chin, czy z USA świadczą oczywiście o poprawie koniunktury, a co za tym idzie są pozytywne dla giełd, natomiast gorsze dane oddalają w czasie moment kolejnej podwyżki stóp przez Fed i tym samym również napędzają wzrosty na Wall Street. Kolejny przykład takiego zachowania mieliśmy wczoraj. Wsparciem dla notowań oczywiście okazały się również lepsze od oczekiwań wyniki J.P. Morgan. Choć amerykańskie indeksy giełdowe wciąż mają powody do dalszych wzrostów (solidna koniunktura w USA przy gołębim Fedzie) to jednak po dwóch miesiącach praktycznie nieprzerwanych wzrostów i osiągnięciu najwyższych poziomów w tym roku, znacznie wzrosło wykupienie rynku, a co za tym idzie wzrosło również prawdopodobieństwo przynajmniej krótkoterminowej, ale nieco głębszej technicznej korekty.

Notowania złotego zdają się czekać na silniejsze impulsy. Co ciekawe wczoraj takiego impulsu nie stanowiła ani negatywna dla złotego informacja o rezolucji Parlamentu Europejskiego nt Polski, ani pozytywny komunikat Moody's o tym, że sytuacja polityczna w naszym regionie nie poskutkuje nawet zmianą perspektyw dla rodzimego ratingu, ani też informacja o przełożeniu przez kancelarię prezydenta, o dwa miesiące daty przedstawienia ustawy o przewalutowaniu kredytów walutowych. W najbliższym czasie utrzymuje się ryzyko dalszego osłabienia złotego i wzrostu kursu EURPLN w okolice 4.33 – 4.34.