Cena uncji wynosiła około 1255 dolarów, co uznać należy za dobry wynik – jeszcze w środę notowania dobijały do 1240 dolarów, najniżej od pięciu tygodni. W ciągu dwóch kolejnych dni mocno odbiły i z nawiązką odrobiły stratę z pierwszej części tygodnia. Przed większą korektą uchronił pułap 1240–1245 dolarów. Posiadacze złota mogli odetchnąć z ulgą, ponieważ następny przystanek znajdował się prawdopodobnie w pobliżu psychologicznej linii 1200 dolarów za uncję. Kurs złota pozostał także powyżej ruchomej średniej 200-dniowej, co zwiastowało utrzymanie popytowej siły.
Czego można się spodziewać w ostatnich dniach czerwca? Kluczowe będzie przełamanie poziomu 1260 dolarów za uncję. Dopiero to otworzy szansę na pułap 1300 dolarów i w zasadzie powrót z dalekiej podróży. Po raz ostatni złoto znajdowało się w tym miejscu we wrześniu ubiegłego roku.
Tydzień zakończył się z podobnym rezultatem również dla posiadaczy srebra. Metal ten w ciągu ostatnich dwóch dni ubiegłego tygodnia zyskał około 30 centów na uncji, a obecnie zmierza powoli w stronę 17 dolarów za uncję. Na remis wyszli posiadacze platyny, która kosztowała 930 dolarów. Z kolei wigoru nadal nie może odzyskać pallad, który po 5-proc. spadkach w poprzednim tygodniu tym razem stracił ponad procent.
Przyczyn zwyżek cen metali należy doszukiwać się w sytuacji na Wall Street. Amerykańskie giełdy oddaliły się od rekordowych poziomów po tym, jak istotnie potaniała ropa. Indeks S&P500 od wtorku stracił ponad 20 punktów. Podobnie zachowywały się przemysłowy Dow Jones i Nasdaq. Wysokie poziomy rynków akcji, które mogliśmy obserwować w ostatnich miesiącach, sprawiały, że inwestorzy nie mieli istotnych powodów, by spoglądać w kierunku złota, srebra i platyny. Miniony tydzień pokazał, że jakakolwiek korekta na Wall Street może przynieść umocnienie tak zwanych bezpiecznych przystani.
W najbliższych tygodniach warto skupić się na notowaniach ropy. Dalsze spadki jej cen mogą wywołać kolejny odpływ z globalnych giełd, co z kolei wesprze notowania kruszców. Tania ropa spowolni również inflację, a w przypadku USA niekorzystnie przełoży się na gospodarkę. Oba te czynniki mogą sprawić, że Fed będzie odsuwać w czasie decyzję o podniesieniu stóp procentowych. Szanse na realizację trzech planowanych podwyżek w 2017 roku pozostają niewielkie.