Aktualnie inwestorzy zakładają ze 100 proc. prawdopodobieństwem rozpoczęcie cyklu obniżek, przy czym prawdopodobieństwo cięcia o 25 pkt baz. jest oceniane na blisko 26 proc., natomiast prawdopodobieństwo obniżki o 50 pkt baz. jest oceniane na 63 proc. Powyższy dość szczegółowy wstęp jest o tyle istotny, że polityka Fedu ma wpływ na notowania USD, czyli waluty rezerwowej świata, oraz rentowność amerykańskich obligacji. Warto dodać, że indeks amerykańskiej giełdy S&P 500 w 2019 r. zyskał 20 proc., a rentowności amerykańskich dziesięcioletnich obligacji w blisko osiem miesięcy spadły z 3,2 proc. do rejonu 2,0 proc. Część uczestników rynku podnosi argument, iż po fatalnym grudniu 2018 r. na amerykańskim rynku kapitałowym inwestorzy spekulowali na zmianę polityki monetarnej i przyszły tydzień będzie dowodem ugięcia się władz monetarnych pod presją rynku. Z drugiej strony zazwyczaj mamy okres kupowania plotek i sprzedaży faktów, więc jeżeli powyższa hipoteza jest prawdziwa, to koniec lipca, miesiąc po końcu półrocza, wydaje się dogodnym czasowo momentem na zmianę na rynku.
Jaka jest alternatywa dla amerykańskich aktywów? Nie przesądzając ostatecznie, warto zwrócić uwagę, że po fatalnym grudniu 2018 r. na S&P 500 warto było kontrariańsko zaryzykować, to być może podobna strategia sprawdzałaby się w przypadku akcji europejskich? O ile najsłabszy odczyt PMI przemysłu Niemiec od czerwca 2009 r. zdaje się odzwierciedlać powagę sytuacji, to +17 proc. na DAX od początku roku czy bliskość historycznych szczytów nie obrazuje strachu, a tym bardziej paniki. Co więcej, najlepsze nastroje polskich inwestorów indywidualnych od marca 2017 r. sygnalizują stan bliski umownemu poziomowi euforii, który co do zasady nie sprzyja krótkoterminowym stopom zwrotu. W kwestii fundamentalnego „story" argumentem za przeceną polskich dużych spółek może być sierpniowy rebalancing indeksu rynków wschodzących, czyli zwiększenie wagi firm z Chin i Arabii Saudyjskiej, czyli zmniejszenie wag pozostałych uczestników indeksów.
Szansą, choć długoterminową, zdaje się być dziewięcioletnia słabość rynków wschodzących wobec rynków rozwiniętych, która z mojego punktu widzenia wydaje się zaawansowana, co jednak nie neguje scenariusza sprzedaży faktów, próby schłodzenia nastrojów z formowaniem lokalnego dołka, przed bardziej sprzyjającym środowiskiem dla rynków wschodzących, w tym i WIG20. ¶