Przyczynek do nich może dać analiza zachowania Baltic Dry Index, który – wbrew swojej nazwie – mierzy stawki frachtu morskiego towarami masowymi (zboże, ruda żelaza itp.) na głównych trasach handlowych świata. Rozpoczął on spadek we wrześniu ub.r. z najwyższego od dziewięciu lat poziomu, a obecnie, straciwszy 82,5 proc., znalazł się na poziomie widzianym w przeszłości jedynie w I kw. 2016 roku. Skala spadku w okresie nie więcej niż pół roku również miała tylko jeden precedens historyczny w okresie minionego pokolenia. Było to w trakcie załamania wywołanego globalnym kryzysem finansowym z 2008 roku. Wtedy obecna skala spadku została osiągnięta 13 października 2008 roku, a więc miesiąc po upadku banku Lehman Brothers, które wywołało globalną panikę. Podczas ówczesnego kryzysu Batic Dry Index spadł później o kolejne 2/3 w ciągu następnych dwóch miesięcy. Uśredniony przebieg pięciu poprzednich cykli Kitchina w polskiej gospodarce sugeruje osiągnięcie przez roczną dynamikę PKB dołka w okolicach okresu luty–maj br. Wydaje się, że zakłócenie wywołane epidemią pogłębi to spodziewane minimum tempa wzrostu gospodarczego.
W czwartek Chiny obniżyły o połowę dodatkowe cła nałożone w ubiegłym roku na towary importowane z USA w ramach toczonej z tym krajem wojny handlowej. Pojawiły się jednak obawy, że Chiny mogą odwołać się do pojęcia „siły wyższej" i jednostronnie wycofać się ze złożonych w styczniu obietnic. Indeksy głównych azjatyckich rynków akcji (Nikkei, Kospi, Hang Seng) silnie zwyżkowały w czwartek (+2,3–2,9 proc.), co dawało nadzieję na potwierdzenie przełamania przez WIG najbliższego poziomu oporu wyznaczanego przez dołek z 8 stycznia (2116 pkt), który to opór został naruszony w środę. Skończyło się jednak – pomimo kontynuacji zwyżki na giełdach europejskich – na nadziejach. Najnowszy odczyt sentymentu krajowych inwestorów indywidualnych w sondażu INI SII pokazał schłodzenie nastrojów (do +13,9 pkt proc.), ale nadal ich poziom był wyższy niż w dołkach z ostatniego półrocza (-4,3 pkt proc. w sierpniu ub.r. i -3,7 pkt proc. w grudniu ub.r.), które poprzedzały krótkoterminowe wzrosty indeksu. Ciągle relatywnie dobre nastroje krajowych inwestorów indywidualnych zapewne tłumaczy zachowanie kursów akcji średnich (mWIG-40), małych (sWIG-80) i bardzo małych (NC Index) spółek, które ustanawiały w tym tygodniu nowe cykliczne szczyty. O ile te indeksy wyglądają silnie, o tyle sytuacja techniczna WIG20 kiwającego się nad kluczowymi wsparciami wygląda niepokojąco. Sytuacja, w której sWIG80 był na swoim 1,5-rocznym maksimum, a WIG20 nie wyżej niż 4 proc. nad swoim dwuletnim dołkiem, zdarzyła się w przeszłości jedynie raz – dokładnie 40 miesięcy temu, na przełomie września i października 2016 roku. Wtedy na sWIG-u rozpoczęła się korekta wcześniejszych wzrostów, natomiast WIG20 po takim sygnale z 30 września nie był już nigdy niżej, chociaż do początku silnego wzrostu poczekał jeszcze do 18 listopada. Ówczesna hossa na sWIG-u skończyła się w kwietniu 2017, a wiec w pół roku po takim sygnale, natomiast duże spółki kontynuowały cykliczną zwyżkę do stycznia 2018. Ciekawe, czy w obecnym cyklu ten schemat, w którym ogon zdaje się machać psem, zostanie powtórzony. ¶