Można to próbować tłumaczyć większym udziałem „wirtualnego" sektora – który jest relatywnym beneficjentem pandemii – w Nasdaqu niż w DJIA. W ciągu minionych 50 lat tak znacząca dywergencja pomiędzy tymi dwoma amerykańskimi indeksami zdarzyła się wcześnie czterokrotnie. Ostatnio na przełomie 1999 i 2000 roku, kiedy to świat zamarł w obawie nie przed koronawirusem jak ostatnio, ale przed pluskwą milenijną, która miała zabić wszystkie niezmodernizowane systemy komputerowe. 20 lat temu w obawie, że strach przed taką milenijną katastrofą sprowokuje ludzi do gromadzenia fizycznej gotówki („a co jeśli bankomaty przestaną działać po 31 grudnia 1999?"), Fed zasilił w drugiej połowie 1999 roku system bankowy dodatkową porcją płynności. Efektem był prawie 100-proc. wzrost wartości Nasdaq Composite pomiędzy październikiem 1999 a marcem 2000 roku. Obecna sytuacja w pewnym sensie jest podobna – był złagodzić skutki koronawirusowej depresji gospodarczej, banki centralne zasilają system ogromną ilością pieniądza, którego aż żal nie wykorzystać do giełdowej spekulacji. Ta historyczna analogia ma dosyć pesymistyczną wymowę, bo 20 lat temu taki rajd trwał raptem pięć miesięcy, co sugerowałoby analogiczny do tego z marca 2000 szczyt w sierpniu 2020 roku. Ale nie należy chyba przesadzać z pesymizmem, bo wcześniejsze równie silne dywergencje pomiędzy Nasdaq Composite i średnią przemysłową Dow Jonesa z lutego 1999, stycznia 1993 oraz kwietnia 1978 roku nie miały wcale takiej pesymistycznej wymowy. Sygnał z początku 1993 roku można wręcz kojarzyć z faktem, że trzykrotny wzrost wartości NCIndex od marcowego dołka był najsilniejszym pięciomiesięcznym wzrostem indeksu polskiego rynku akcji właśnie od początku 1993 roku.
Te analogie z początku 2000 roku są o tyle interesujące, że wykres względnej siły globalnego sektora IT wobec całego rynku w ostatnich daniach pokonał właśnie po 20 latach swój szczyt z końca marca 2000 roku. To nie musi znaczyć nic poważnego, ale niewątpliwie kojarzy się z następującą co 20 lat synchronizacją dwóch cykli rynkowych: czteroletniego „cyklu prezydenckiego" oraz dziesięcioletniego „decennial pattern".
Polska gospodarka zdaje się radzić sobie w obecnych warunkach relatywnie dobrze, o czym może świadczyć rekordowa nadwyżka w handlu zagranicznym w maju, która wyniosła 5,7 mld zł. Według danych GUS w maju wartość importu Polski w złotych była o 24 proc. niższa niż rok wcześniej (w kwietniu -24,9 proc.). Równocześnie roczna dynamika złotowej wartości eksportu podniosła się w maju do -15,9 proc. z -26 proc. w kwietniu. Można to porównać np. z najwyższym od przynajmniej 63 lat deficytem handlowym Norwegii w maju (-10,2 mld NOK w porównaniu z prawie 50 mld nadwyżki w handlu zagranicznym tego kraju ze stycznia 2014 roku).