Kraje europejskie, w tym Niemcy i Wielka Brytania, zmagają się wciąż z poważną sytuacją covidową, która lekko zatruwa także nastroje w Nowym Jorku (groźba lockdownu), pakiet fiskalny w USA może zostać ograniczony do najskromniejszej, liczącej „zaledwie" około 750 mld USD wersji, prezydent Trump blokuje jak może proces przekazania władzy. Niezależnie jednak od tego, czy w ostatnich dwóch tygodniach grudnia zobaczymy realizację zysków osiągniętych w absolutnie niezwykłych warunkach, rok 2021 jest zgodnie rysowany w barwach tak jasnych, jak tylko się da.
Ze świecą trzeba obecnie szukać analityków, którzy spodziewają się zamknięcia S&P 500 za 12 miesięcy poniżej 4000 pkt, a chociaż sami jesteśmy optymistyczni, jeśli chodzi o perspektywy na co najmniej najbliższe pół roku, warto zaznaczyć, jakie warunki muszą zostać spełnione, by można było mówić co najmniej o zaspokojeniu oczekiwań. Zgodnie z danymi Factsetu w tym roku spodziewane jest obniżenie dynamiki zysków amerykańskich spółek o około 14 proc., europejskich o 27 proc., japońskich o 29 proc., a EM o niecałe 10 proc. Żeby można było mówić o pozytywnej niespodziance w przyszłym roku, w USA odbicie powinno wynieść około 25 proc., a w Japonii, Europie i na rynkach wschodzących o ponad 30 proc. Zważywszy na już zdyskontowane przez rynek informacje o szczepionkach, prognozy PKB głównych instytucji międzynarodowych należy lekko zrewidować w górę, co oznacza globalny wzrost w przedziale 5,5–6 proc.
Efekty bazy i około 3 bln USD dalszego skupu obligacji banków centralnych czynią te niezwykłe liczby możliwymi, ale pomimo trwających dziewięć miesięcy zwyżek na rynku akcji realna gospodarka dopiero rozpocznie ożywienie. Zgodnie z wyliczeniami Bank of America odsetek „firm zombi" w krajach OECD (niebędących w stanie bez wsparcia pokryć kosztów spłaty zadłużenia) sięgał na koniec listopada 16 proc., prawie dwukrotnie więcej niż w 2009 r. Dyżurny optymizm, choć uzasadniony, wciąż pozostaje optymizmem na kredyt – być może najtańszy w historii, ale jednak. Gdy wyceny wskaźnikowe znajdują się w zależności od zastosowanej metodologii pomiędzy 90. a 100. percentylem, niewiele rzeczy musi pójść nie tak, by nastroje uległy szybkiemu pogorszeniu, chociażby takiemu jak we wrześniu. Tymczasem jednak trudno znaleźć jakiekolwiek argumenty przeciw przynajmniej krótko- i średnioterminowej wierze w obowiązującą narrację.