Teoretycznie miało być spokojnie, ale jak w drugiej części dnia spokój na rynku walutowym został zakłócony. Wszystko przez dane ze Stanów Zjednoczonych. Chociaż wydawało się, że nie będą one miały aż tak wielkie znaczenia dla rynku, to ostatecznie zaskoczenie było spore, co przełożyło się także na dolara i tym samym na złotego.

Dolar pokazuje pazury

Dolar w drugiej części dnia zaczął zyskiwać na wartości, a główna para walutowa zeszła poniżej poziomu 1,17. To wpłynęło także na notowania pary USD/PLN. Złoty zaczął mocniej tracić na wartości i po południu za dolara trzeba było płacić już prawie 3,65 zł czyli około 0,4 proc. więcej niż wczoraj. 

- Dane makro z USA wskazują, na skok PKB USA oraz duże zamówienia na dobra trwałe, co dodatkowo podbija zaskoczenie wnioskami dla bezrobotnych. Warto również wspomnieć o dużych wydatkach konsumentów. Ogólny wydźwięk dzisiejszych raportów pozostaje bardzo jastrzębi, dlatego też dolar amerykański zyskiwał po publikacji – wskazują analitycy XTB. Przynajmniej w teorii dane oddalają nieco wizję jeszcze dwóch obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych w tym roku na które jeszcze nie tak dawno, tak mocno liczył rynek.

O ile wokół dolara w czwartek pojawiło się zamieszanie, tak spokojniej wygląda sytuacja w przypadku innych walut. Wycena euro przez cały dzień oscylowała w okolicach 4,26 zł. Frank szwajcarski był wyceniany na 4,56 zł czyli o 0,2 proc. mniej niż wczoraj. Jeszcze dzisiaj czekają nas wystąpienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej, a jutro kolejna porcja danych ze Stanów Zjednoczonych.