Na rynkach obligacji wciąż nie brakuje stresu, a co więcej, odczuwają go inwestorzy, patrząc na notowania papierów takich krajów, jak USA czy Japonia. Europa, a zwłaszcza Polska, mimo swoich wad jawi się jako o wiele bardziej przewidywalny rynek, choć i u nas z maja inwestorzy zadowoleni nie będą.
sięga obecnie rentowność polskich dziesięcioletnich papierów skarbowych.
– poziom dochodowości rządowych, dziesięcioletnich obligacji Stanów Zjednoczonych
wynosi oprocentowanie papierów dziesięcioletnich naszych zachodnich sąsiadów.
Po nawet ponad 3-proc. zyskach funduszy krajowych obligacji w kwietniu maj najpewniej zakończy się stratami. Na rynek nadeszła korekta, która zniosła ponad połowę kwietniowego wzrostu. Sporo jednak wskazuje na to, że w wyznaczonym w poprzednim miesiącu kierunku polskie obligacje będą się poruszać w kolejnych kwartałach m.in. za sprawą niechęci inwestorów do USA. – Wysoka zmienność rynku amerykańskich obligacji skarbowych będzie prowadziła do szukania alternatyw przez inwestorów instytucjonalnych – jej beneficjentem powinien być głównie rynek europejski, który ma przed sobą dość jasną ścieżkę stóp procentowych i wygląda najlepiej z perspektywy inflacji – komentuje Kamil Cisowski, dyrektor analiz i doradztwa inwestycyjnego w DI Xelion. Jak przyznaje, dotyczy to także Polski, w przypadku której główna niepewność jest związana ze zmiennością Adama Glapińskiego, prezesa NBP, i wątpliwościami co do tego, jak silne jest poparcie dla obniżek stóp wśród reszty członków RPP. – Nawet przy założeniu uwolnienia cen energii scenariusz powrotu inflacji do przedziału dopuszczalnych wahań od celu NBP wydaje się na razie bazowym, a to pozostawia Radzie potężną przestrzeń do obniżek stóp. Głównym argumentem za polskim długiem skarbowym długoterminowym są dla nas więc oczekiwania na wyraźne hamowanie dynamiki cen – podkreśla.