Giełdowy indeks WIG-nieruchomości zrzesza deweloperów o bardzo różnym profilu. Wybijają się oczywiście ci masowo produkujący mieszkania czy nieruchomości komercyjne. Alta jest w grupie spółek „niszowych”, z jednym wyjątkiem w 2021 r. dywidendy nie widziano od ponad dekady, kurs jest w trendzie bocznym, płynność obrotu akcjami niewielka. Jaki jest wasz pomysł na bycie spółką giełdową?
Może nasza sytuacja wynika z tego, że nie każdy rozumie, czym się zajmujemy. Jesteśmy właścicielem 130-ha gruntów pod Siewierzem nad Jeziorem Przeczyckim, na granicy metropolii katowickiej, 20 minut autem od Spodka. Koordynujemy tam budowę miasta od zera, a wkrótce parku technologicznego. Jesteśmy twórcą masterplanu, odpowiadamy za uzbrojenie i infrastrukturę, sprzedajemy deweloperom działki pod zabudowę wielo- i jednorodzinną.
Kiedy w 2007 r. przedstawiałem koncepcję, wielu się uśmiechało, dziś mieszka tam już pół tysiąca rodzin, projekt dobrze się rozwija – i jesteśmy gotowi na podjęcie kolejnych wyzwań.
Interesują nas miastotwórcze projekty, choć już na mniejszą niż miasteczko Siewierz Jeziorna skalę, i realizowane z partnerami, a nie samodzielnie. Chcemy też inwestować w rozwiązania miejskie OZE. W tym kontekście obecność na giełdzie może być pomocna – by pozyskać kapitał.
Mając na uwadze to, co powiedziałem o dywidendzie i notowaniach – jak chcecie przyciągnąć inwestorów?