W DM Navigator przyglądacie się deweloperom notowanym na Catalyst i rynkowi mieszkaniowemu. Ceny lokali rosną, a sprzedaż wcale się nie zmniejsza, przeciwnie – IV kwartał okazał się najlepszy w całym zeszłym roku. Z drugiej strony wszyscy szukają bańki – nawet podobno rząd się zastanawia, czy nie schłodzić rynku, regulacyjnie przykręcając kurek z kredytami hipotecznymi – tak jakby to nie gotówka napędzała popyt na mieszkania. Jaki jest wasz scenariusz na 2020 r.?
O bańce mówi się od trzech lat, wszyscy się zastanawiają, kiedy dobra passa na rynku się skończy i końca nie widać. Byłbym daleki od nazywania obecnej sytuacji bańką. Popatrzmy na kilka elementów. W szczycie poprzedniej hossy, w 2007 r., za średnią pensję brutto można było kupić 0,44 mkw. mieszkania, a dziś to około 0,65 mkw. Siła nabywcza urosła mocniej niż ceny nieruchomości.
Przez długi czas ceny mieszkań były w miarę stabilne przy rosnących płacach, sytuacja zmieniła się w latach 2017–2018, kiedy mocno wzrosły ceny wykonawstwa, kiedy mocno drożały grunty. Oczywiście deweloperzy na tyle, na ile są w stanie, przerzucają koszty na klientów.
Co musiałoby się wydarzyć, by wzrost cen mógł wyhamować lub by doszło do korekty?