Ponad 800 punktów wyrwy na wykresie  WIG-bank robi wrażenie - dla porównania, w lutym 2022 r. niedźwiedziom udało się wyłamać jedynie 430 oczek, co i tak wystarczyło do zmiany trendu na spadkowy.

Co ciekawe, choć ostatnie uderzenie podaży było większe nominalnie, to relatywnie wyniosło -4,4 proc., podczas gdy w 2022 r. było to -5,2 proc. Czy to oznacza, że tym razem ryzyko długoterminowych spadków jest mniejsze? Niekoniecznie. Wystarczy spojrzeć na wydarzenia z 2018 r., kiedy bessa rozpoczęła się luką o rozmiarze zaledwie 123 punktów, czyli nieco ponad 1 proc. Historia pokazuje, że gdy w strefie szczytowej pojawia się tąpnięcie na bankach skutkujące okazałą luką, obawy o koniec hossy znacząco rosną.

Co powinny zrobić byki, aby zdjąć z rynku to ryzyko? W pierwszej kolejności powinny domknąć strefę 18087-18920 pkt. W 2022 r. podjęto próbę powrotu do luki bessy, ale popyt wyhamował tuż przed jej dolnym progiem. Podobnie było w 2018 r. – cofnięcie do luki i koniec korekty wzrostowej.

Tego typu schemat daje bykom teoretyczną szansę na zwyżkę w kierunku 18100 pkt. Tuż powyżej pierwszej przeszkody znajduje się zniesienie Fibonacciego 61,8 proc., co w połączeniu z luką tworzy silną strefę oporu. Czy uda się ją pokonać? Nie można tego wykluczyć, ale po CIT-day banki nie są już tak oczywistą lokomotywą hossy na GPW jak jeszcze dwa miesiące temu.