W bardzo trudnym dla rynku nieruchomości roku został pan prezesem dużej firmy doradczej – pierwszym spoza branży real estate. Jak pan widzi rolę swoją oraz JLL?
Patrząc z perspektywy całej grupy JLL, globalna strategia firmy jest taka, aby pomagać klientom nie tylko przy konkretnych procesach, jak zakup, sprzedaż, komercjalizacja czy wynajem nieruchomości, ale też wspierać ich w ujęciu holistycznym. Naszym celem jest współpraca z szerokim gronem podmiotów – funduszami, deweloperami czy użytkownikami nieruchomości – w budowaniu długofalowych strategii, wykorzystując nasze doświadczenie z rynków lokalnych i globalny charakter organizacji.
Od roku funkcjonujemy w zupełnie nowej sytuacji i nie dotyczy to zresztą tylko rynku nieruchomości – pandemia mocno wpłynęła na zachowania biznesowe i społeczne. Ze świata, gdzie zarządzało się ryzykiem, weszliśmy do świata dużej niepewności. Po wielu latach bardzo dobrej koniunktury rynek nieruchomości się zachwiał, a wielu graczy stosuje taktykę: „zatrzymaj się i popatrz". Dlatego myślę, że w czasach perturbacji warto na branżę spojrzeć szerzej i z wielu perspektyw, wykorzystując know-how z różnych obszarów biznesu, co zamierzam zrobić, pracując w JLL.
W ostatnich latach wartość transakcji w nieruchomości komercyjne w Polsce rosła, 2020 r. przyniósł spadek. Jak oceniacie perspektywy?
W 2020 r. wartość transakcji wyniosła 5,6 mld euro, a więc o około jedną trzecią mniej niż rok wcześniej. To jednak wciąż trzeci najlepszy rezultat w historii, co pokazuje, że mimo wielu ograniczeń aktywność inwestorów była wysoka. Pandemia utrudnia podróżowanie, opóźnia podejmowanie decyzji, niemniej kapitał jest zainteresowany różnego rodzaju aktywami.