Jak myślę o kryptowalutach w 2018 r. to przychodzą mi do głowy trzy rzeczy: bessa na bitcoinie, upadek ICO oraz fork na bitcoin cash. A tobie z czym kojarzy się ten rok w branży?
To był rok spod znaku „sprawdzam", czyli bessa odsiała kiepskie projekty i utrzymały się na rynku te, które miały sensowny model biznesowy i były przygotowane na spadki notowań. Jeśli ktoś zakładał w swoim planie, że bitcoin będzie tylko rósł, no to myślę, że został sprowadzony na ziemię. Zwróciłbym też uwagę, że owszem wiele projektów ICO upadło, ale z tradycyjnymi startupami też jest przecież tak, że 90 proc. z nich nie udaje się rozwinąć biznesu. Pod tym względem branża kryptowalutowa niewiele się różni i nie ma co demonizować tych statystyk. Szokujące może być to, że niektóre zbiórki faktycznie liczyły setki milionów dolarów i okazywały się wtopą. Jest jednak sporo takich, które zebrały środki, rozwinęły swój produkt i funkcjonują.
A jak oceniasz sytuację bitcoina?
Jeśli patrzeć tylko na 2018 r. to spadek faktycznie jest dotkliwy, ale jak wziąć pod uwagę dwa ostatnie lata, to wciąż kurs jest 400 proc. na plusie. I dodam, że znaleźliśmy się teraz w ciekawym momencie, bowiem banki centralne kończą programu skupu obligacji i zaostrzają politykę monetarną. Inwestorzy instytucjonalni mogą więc dojść do wniosku, że czas hossy na tradycyjnych rynkach dobiegł końca i trzeba przerzucić kapitał w inne miejsce. Pytanie, czy bitcoin jest tutaj dobrą alternatywą?