Na koniec maja portfel kredytowy banków wzrósł rok do roku o niecałe 4 proc. (do 1,028 bln zł), w podobnym tempie w skali roku rośnie PKB naszego kraju. Kredyty dla gospodarstw domowych w ciągu roku zwiększyły się o 3,2 proc., korporacyjne zaś o 5,4 proc.
– Tempo przyrostu kredytów i depozytów w okolicach 4 proc. przy dość dobrej kondycji gospodarki to stanowczo za mało – komentuje Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Tempo to nawet maleje – w 2016 r. przekraczało 5 proc., zaś w 2015 r. nawet 7 proc. Ostatnio przyrosty kredytów rzędu 3–4 proc. notowano w 2013 r., kiedy PKB urósł tylko o 1,6 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że baza porównawcza – czyli łączna wartość kredytów w sektorze – systematycznie rośnie (przez cztery lata o 200 mld zł), co utrudnia uzyskiwanie wysokich dynamik w ujęciu procentowym.
Są jednak pozytywne elementy. Widzimy w tym roku odbicie w kredytach hipotecznych, a to ważna część rynku (stanowią 38 proc. wszystkich kredytów sektora). Łączna ich wartość urosła przez rok wprawdzie tylko o 1,6 proc., ale to efekt umocnienia złotego, a także systematycznego spłacania kredytów walutowych. Wartość tych złotowych urosła o 10,5 proc. – Dobra koniunktura – niskie stopy procentowe i niezłe tempo wzrostu gospodarczego – wskazuje, że tempo przyrostu tych kredytów ostatnich miesięcy powinno być utrzymane w kolejnych – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.
Kredyty konsumpcyjne (15 proc. wartości wszystkich kredytów w sektorze) urosły o blisko 7 proc. w ciągu roku. – Wzrost kredytów konsumpcyjnych raczej nie przyśpieszy, to element rynku cechujący się największym nasyceniem i ze względu na wysokie marże także konkurencją. Również ze strony firm pozabankowych – uważa Sobolewski.