Z kontraktów terminowych na stopę Fedu wynika, że do końca tego roku czekają nas dwie–trzy obniżki po 25 pkt baz. i jeszcze jedna w styczniu 2024 r. Tymczasem „kropki” członków FOMC uparcie pokazują, że żadnych obniżek w tym roku jeszcze nie będzie. Rozbieżność staje się więc coraz większa. Jeszcze dwa tygodnie temu pierwsza obniżka była w kontraktach wyceniona na listopad. Oczekiwania co do łagodzenia polityki pieniężnej dotknęły w większym stopniu krótszego końca krzywej dochodowości, w efekcie zmniejszyło się jej ujemne nachylenie, zarówno w przypadku USD, jak i EUR. Biorąc pod uwagę brak wyraźnie negatywnych sygnałów z gospodarek USA i strefy euro, takie zachowanie krzywych dochodowości jest racjonalne.
Spadek bieżącej inflacji nie oznacza bowiem, że powróci ona do poziomu sprzed kilku lat i nawet jeśli pozwoli to bankom centralnym na łagodniejszą politykę monetarną, w dłuższym okresie pozostanie ona na podwyższonym poziomie, co uzasadnia wyższe rentowności obligacji o dalszym terminie wykupu. Niezależnie od tego w przypadku USA oczekiwania rynków co do skali i tempa „pivotu” sprawiają wrażenie zbyt optymistycznych. Tym, co może spowodować, że to rynki, a nie Fed, mają rację, jest szybkie nadejście bolesnej recesji. To jednak nie wydaje się być najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Kryzys bankowy miał zmusić Fed do kapitulacji, obecnie szanse na tak negatywny wpływ sektora bankowego na gospodarkę są znacznie mniejsze.