Przy nie najlepszych nastrojach na globalnych rynkach oraz po wtorkowym odbiciu od oporu przy 1950 pkt krajowi inwestorzy mieli przed sobą bardzo trudne zadanie na środę. Pogłoski o możliwym przedłużeniu wakacji kredytowych, które pojawiły się rano, jeszcze wzmocniły obóz niedźwiedzi. Skutek był łatwy do przewidzenia – WIG20 otworzył się z luką bessy, a przez większość sesji popyt nie miał wiele do powiedzenia.

W pierwszych minutach handlu indeks dużych spółek zszedł w okolice 1900 pkt. Popyt podjął próby odwrócenia sytuacji tylko w pierwszych kilkudziesięciu minutach, po czym skapitulował. WIG20 do końca dnia nie zdołał wyjść wyżej niż 1905 pkt osiągnięte w pierwszym kwadransie. Przyczyną słabości indeksu dużych spółek były oczywiście zniżki banków – w najgorszych momentach subindeks WIG-banki tracił około 5 proc., natomiast cały dzień zakończył spadkiem o 4 proc.

Jeszcze przed południem WIG20 zszedł do 1885 pkt. W tym miejscu na kilka godzin kupującym udało się odzyskać równowagę, a do końca dnia handel oscylował już wokół wspomnianego poziomu. Ostatecznie indeks blue chips zakończył dzień spadkiem o 1,69 proc. Z punktu widzenia analizy technicznej warto przypomnieć, że WIG20 od dłuższego czasu porusza się w bocznej konsolidacji, natomiast w ostatnim czasie jej zakres nieco się rozszerzył. W ubiegłym tygodniu WIG20 sięgnął dołka intraday w okolicach 1870 pkt oraz 1890 pkt w cenach zamknięcia. Następnie obserwowaliśmy odreagowanie w stronę górnego ograniczenia przy 1950 pkt. Teraz zaś mamy kolejny test dołka z poprzedniego tygodnia. Jak na razie zatem nie mamy poważnych konsekwencji korekty, ale jest dość prawdopodobne, że w najbliższych dniach WIG20 będzie testował rejon 1850 pkt. Wiele będzie też zależeć od zachowania głównych rynków, na których również robi się czerwono.